niedziela, 23 kwietnia 2017

Jak wybielić len? Lniane poszewki na poduszki

No właśnie:
Jak wybielić len? 
Ktoś coś poradzi? Ktoś coś wie?

Bo chodzi o to, że:
Jeszcze przed świętami uszyłam sobie kolejne (a jakże!) poszewki na poduszki. Zadowolona z siebie, bo nie dość, że zdążyłam przed Wielkanocą (zgodnie ze swoim założeniem. A co tam, ze okien przez to nie umyłam! :D), to jeszcze wykorzystałam swoje zalegające "stany magazynowe". Zużyłam w końcu resztkę lnu, która mi tylko przeszkadzała. Wrzosowy materiał czekał na swoją kolej już dobrych kilka lat - był specjalnie w tym celu kupiony w sh, za śmieszne pieniądze zresztą, tylko jakoś nie umiałam się zmobilizować. Bo wiecie już, że fazę różowo-fioletową mam tylko wiosną, więc jeśli przegapię ten czas, to później nie ma szans, bym sięgnęła po ten kolor aż do przyszłego roku...


Tak więc uszyłam sobie poszewki. Włożyłam wypełnienie, umieściłam w jednym z moich druciaków i... coś mi w nich nie grało.
Przyszyłam im więc guziki. Myślałam: "to im doda charakteru". Wróciły do koszyka i co? Dalej coś nie pasowało...
Kilka dni zajęło mi rozkminianie, o co mi właściwie chodzi.

I już wiem: one po prostu wyglądają za... nowo.

I tak sobie pomyślałam, czy dałoby się z nich uzyskać efekt spranego, zgrzebnego lnu. Do głowy przyszedł mi tylko wybielacz. Ale żebyśmy się zrozumieli:  nie chodzi mi o całkowite odbarwienie i wybielenie aż do "białości", a raczej o uzyskanie efektu "zmęczenia" i "sfatygowania" materiału.


Byłoby dużo prościej, gdybym znała skład tej tkaniny w kolorze bzu (bo len jest z IKEI - to wiem na 100%). Byłoby jeszcze prościej, gdybym nie przyszyła sobie guzików, które teraz będę musiała znów wypruwać. W tej chwili osiągnęłam więc fazę poszukiwań wybielacza - a musicie wiedzieć, że w internecie mnóstwo jest przepisów na domowy wybielacz i taka opcja kusi mnie najbardziej. Jeśli próby na resztkach materiału będą owocne, to podzielę się z Wami moim sposobem na domowe wybielenie lnu. Jeśli nie - to poszewki będą musiały się zestarzeć naturalnie. 

Podpowiedzcie, czy mój plan na szansę powodzenia? A może znacie jakiś inny sposób na naturalne "postarzenie" tkanin? Będę wdzięczna za wszelkie podpowiedzi :)
Marta

3 komentarze:

  1. W tej kwestii Ci nie pomogę, ale zauważyłam, że masz piękne kosze na te poduchy no i skąd Ty masz bez? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, kosze też uwielbiam - zresztą było nich dawno temu wpis (o, tu: https://soledosheaven.blogspot.com/2014/01/druciaki.html). A bez - zwyczajnie, z ogródka rodziców :). Co prawda kwiaty są jeszcze w pąkach, ale ma to swój urok, bo taki "bukiet" dłużej zachowuje świeżość. A że bez uwielbiam i cały rok na niego czekam, to staram się łapać każdą możliwość, by się nim nacieszyć :)

      Usuń
  2. Ja też nie pomogę w tej kwestii, bo się nie znam, ale one są takie ładne, że aż szkoda ruszać! Może znajdzie się ktoś kto doradzi :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń