poniedziałek, 10 lutego 2020

Mam złamane serce...

...po mojej zeszłotygodniowej porażce w walce o cudownego fikusa na OLX  :D

Nie ma co ukrywać: regularnie przeglądam OLX, a szczególną atencją darzę dział "oddam za darmo". Właśnie tam pojawiło się ostatnio ogłoszenie: "Oddam fikusa" - i musicie to sobie wyobrazić, że to nie był byle jaki fikus. To nie było chucherko, które ledwo wypuściło listki nad doniczkę. Nie: to było rasowe fikusisko, w sam raz do dużej przestrzeni naszego Starego Domu. (nieważne, że jeszcze daleko du.a oka. No nieważne, mówię Wam,. Jakoś bym go jeszcze tu u nas upchnęła, a potem z przyjemnością przewiozła do nowego-starego domu :D). Fakt, nie był idealny - tzn. miał wyjątkowo długie odstępy pomiędzy poszczególnymi liśćmi, ale to nie był dla mnie jakiś szczególny problem. Och, jaką ja miałam chrapkę na niego! Niestety, spóźniłam się! Fajne ogłoszenia mają niestety to do siebie, że bardzo szybko znikają, pozostawiając poczucie druzgocącej klęski :D



Tymczasem taki świeży nabytek by się przydał, żeby trochę podbudować moje roślinne morale, bo ta zima była jakaś mordercza dla wielu moich kwiatów i z bólem serca obserwuję, jak wiele z nich umiera i raczej nie doczeka wiosny. Mimo jednakowej pielęgnacji przez cały czas, żywota dokonują starce Rowleya. Z zimą totalnie nie poradził sobie również grubosz Hobbit, którego kupiłam kiedyś w Biedronce. Mój fikus lirolistny wciąż stoi u mamy, bo aktualna miejscówka zdecydowanie bardziej mu odpowiada. Tym sposobem zostały ze mną tylko te najbardziej odporne okazy, a wśród nich moja nieśmiertelna sansewieria. Jeśli miałabym wskazać najbardziej odporną, a jednocześnie okazałą i wdzięczną, to byłaby to właśnie ona. Wytrzymuje bez wody, wytrzymuje w cieniu, wytrzymuje w każdych ekstremalnych warunkach i musi być naprawdę umęczona, by można to było po niej poznać. 



Do mojej kolekcji dołączył ostatnio skromny aloes, który dostałam od babci. Jedyny problem, jaki mam w związku z moimi roślinami, to niedobór odpowiednio dużych osłonek na doniczki, które stanowiłyby harmonijny komplet. Przymierzam się więc, by rozpocząć polowanie na nowe osłonki. Co ważne: muszą być takie, by pasowały do aranżacji, jaką sobie zaplanowałam w naszym Starym Domu. A że moje poszukiwania zazwyczaj trwają długo, to szacuję, że może za rok - na czas planowanej przeprowadzki - jakoś się wyrobię z ich kompletowaniem... :D

Pokażę Wam mniej więcej, co mi się podoba i w co celuję. Jeśli któraś z moich propozycji by się Wam spodobała - pod zestawieniem zdjęciowym macie podane linki to poszczególnych doniczek.
Proszę, częstujcie się :)




Marta

P.S. Jeśli chcesz się pozbyć swoich kwiatów - to ja chętnie przyjmę :D To trochę złagodzi mój ból duszy po niedosżłym fikusie :D