piątek, 7 sierpnia 2020

Noc

Noc... Czasem zdarza mi się taka bezsenna. I choć sama w sobie jest niesamowicie frustrująca, to jednocześnie jej owoce bywają słodkie niczym czerwcowe truskawki.
Bo noc to najlepsza pora na przemyślenia. Umysł - nie narażony na szturmujące go zewsząd bodźce, pracuje zupełnie inaczej, wyzwalając w człowieku zupełnie inne refleksje aniżeli w ciągu dnia.
Noc - to wcale nie taka głucha cisza, jak Ci się wydaje. Wiosną towarzyszy jej niesamowity jazgot ptaków. W pewnym momencie stwierdzasz, że to nawet przyjemne, bo przynajmniej nie jesteś osamotniony w swej bezsenności. 



Noc... To wtedy powstają najbardziej kreatywne pomysły, z których większość nie ma szansy ujrzeć światła dziennego -  z nadejściem poranka umykają z pamięci niczym stado spłoszonych antylop wraz z pojawieniem się drapieżnika. Nie zliczę, ile błyskotliwych tekstów powstało nocą w mojej głowie - i tylko tam. Nie przelałam ich na papier ani klawiaturę, bo rano nadeszło zbyt niespodziewanie - aż żal tych wszystkich pięknych, lecz bezpowrotnie utraconych konstrukcji zdań i wyszukanych epitetów...
Noc...to pora strachu. Ciemna, mroczna niczym najgłębsza czeluść piekieł, może pochłonąć Cię w najmniej spodziewanym momencie, budząc Tobie tylko znane troski, strachy i niepewności..Tylko postękiwanie syna i ciepły oddech męża na karku są w stanie sprowadzić moje myśli na właściwe tory, a cały ten zamęt w głowie kończy się wtedy niezbyt konstruktywnym wnioskiem, że przecież "jakoś to będzie!" Czarne scenariusze - towarzyszą mi często, ale właśnie w nocy są najbardziej dotkliwe i przejmujące. Nierzadko dopiero słońce poranka jest w stanie rozwiać mrok w mojej głowie. To wtedy masz szansę zacząć doceniać proste szczęścia - gdy dosięgnie Cię widmo ich utraty:

Pochyliłeś się kiedyś nad trawą? Tą zwykłą pospolitą, zieloną trawą, która nie przywołuje żadnych skojarzeń ani emocji? To teraz pomyśl, czym byłby świat bez trawy... Bezduszną pustynią. Jeśli wciąż uważasz, że bredzę, to pomyśl o tych wszystkich piknikach, które zrobiłbyś na kamienistym gruncie... Pomyśl o pierwszych krokach i upadkach swojego ukochanego dziecka na twardym betonie. Boli? Jeszcze jak - choć to przecież tylko twoja wyobraźnia! Pomyśl o domowych obejściach pełnych spękanej ziemi, od której latem uderza gorącym powietrzem, a jesienią i wiosną tę ziemię wnosisz na swoich ubłoconych butach do wypielęgnowanego domu... Rozumiesz już, o co chodzi?

Każdy ma inną definicję szczęścia, choć w większości przypadków sprowadza się ona do bliskości i poczucia bezpieczeństwa. Ukochane dziecko, najwspanialszy na świecie mąż, wspierająca Cię rodzina obok - czy to nie właśnie to jest kwintesencją szczęścia? Bo szczęście to stan umysłu i tylko od Ciebie zależy, ile go doświadczysz. Postanowiłam, że w tym roku będę szczególnie doceniać te dobre chwile - a jeśli się postarać, to można uzbierać ich całkiem sporo każdego dnia. Nie są czymś wyjątkowym - wystarczy tylko zacząć je dostrzegać. Szczęście to nie stan wiecznej ekstazy - to umiejętność doceniania błahostek i suma drobnych radości. Nie będzie szczęśliwym ten, kto dostrzega jedynie mroczne strony życia i na nich skupia całą swoją energię. Ja świadomie odcinam się od tego. I choć w ramach solidarności z malkontentami mogłabym teraz zacząć swoją tyradę, że zaczyna mi szwankować komputer (przez co piszę ten tekst po raz drugi, a kolejne piękne i przemyślane frazy zniknęły bezpowrotnie wraz z komunikatem "Wystąpił nieoczekiwany błąd i trzeba wyłączyć komputer"), telefon też zaraz wyzionie ducha, pogoda mi nie odpowiada, a świat jest zły, cyniczny i fałszywy - to ja wolę na przekór. Wypłakałam już chyba cały swój zapas łez, więc teraz chcę się tylko śmiać: bo mam wokół siebie cudowne osoby (i tylko takie, od toksycznych się skutecznie odcięłam), które mnie wspierają i życzą tylko dobrze. Bo szczęście to umiejętność dostrzegania błahostek - takich oczywistości i ulotnych okruchów codzienności, które wydają nam się tak prozaiczne, że nie jesteśmy w stanie dostrzec ich piękna. Poza tym uśmiechnij się - nic tak nie wkurza ludzi, jak szczęście innych :D


Dziś, poza tak oczywistymi sprawami jak zdrowie i spokój najbliższych, marzę przede wszystkim o tym, by nigdy, przenigdy nie zatracić w sobie pokory wobec życia i szacunku do drugiego człowieka. Jednocześnie chciałabym być postrzegana przez innych nie przez pryzmat tego, co posiadam, ale jakim jestem człowiekiem. 

Ot, takie moje przemyślenia z bezsennej nocy... A zdjęcia - to cudowne wspomnienie tegorocznej wiosny :)

Do napisania
Marta