wtorek, 11 kwietnia 2017

Nęci mnie róż... Szydełkowa poduszka z chwostami (DIY)

Wraz z nadejściem wiosny zaczynam szukać koloru. Konkretnie różowego. Rokrocznie sytuacja wygląda podobnie: gdy tylko słońce rozpoczyna z każdym dniem świecić jaśniej i bardziej opromienia wnętrza, ja zaczynam odczuwać potrzebę, by do swoich zachowawczych kątów wprowadzić kroplę koloru.
W tym okresie pudrowe róże i zgaszone fiolety stanowią dla mnie duet idealny. W połączeniu z pięknymi, kwitnącymi gałązkami śliwy przyniesionymi z ogrodu przenoszą mnie do krainy marzeń, pogody ducha i radości życia.


Wiem jednak, że ta moja fascynacja nie potrwa długo. Chwilę po Wielkanocy zacznie mnie ten kolor męczyć. Irytować. Stanie się zbyt intensywny i dominujący, a ja będę tylko marzyła o tym, by się go już pozbyć.

Dlatego też nie widzę sensu, by uszczuplać domowy budżet (nadwątlony zresztą mocno przez zbliżające się święta) na dekoracje w tym kolorze. Zawsze staram się jednak znaleźć takie wyjście z sytuacji, by wilk był syty i owca cała.

A jak najprościej wprowadzić kolor do wnętrz?
Oczywiście: przy pomoc tekstyliów.

Ja w tym roku wymyśliłam sobie poduszkę wykonaną na szydełku. Odcień włóczki nie jest tym wymarzonym, ale nie narzekam, bo jak zwykle korzystałam z moich zapasów. Zawsze - zanim coś kupię - w pierwszej kolejności staram się wykorzystać to, co już mam.


Do jej wykonania wykorzystałam to, co było dostępne w domu:
- włóczka w dwóch kolorach
- stare spodnie męża w kolorze szarym (z nich wykonany jest tył poduszki oraz "podszewka" części szydełkowej, wykorzystałam też szlufkę z metalowym "oczkiem" do zawieszenia chwostów)
- drewniane geometryczne koraliki
- stare zapięcie z biżuterii

W pierwszej kolejności wykonałam włóczkowy kwadrat ściegiem w jodełkę, na który tutorial znalazłam tutaj. Powstałą dzianinę przyszyłam do odpowiedniej wielkości kawałka szarego materiału. Następnie przygotowałam dwa prostokątne, szare kawałki materiału, które stanową zakładki z tyłu poduszki. Przed zszyciem wszystkiego w jedną całość w odpowiednim miejscu umieściłam szlufkę z metalowym oczkiem, bo wiedziałam, że do poduszki będę chciała dodać chwosty. Całość zszyłam i włożyłam wypełnienie. Następnym krokiem było wykonanie chwostów: zdecydowałam się na nie, by już tak ostatecznie wykorzystać różową włóczkę. Zrobiłam więc jeden chwost różowy i jeden szary, obu dołożyłam drewniane koraliki i przywiązałam do starego zapięcia z biżuterii, by móc je odczepiać do ewentualnego prania.

Cudownego dnia Wam życzę :)
Marta

5 komentarzy:

  1. Fajny pomysł i piękna kolorystyka poduszki. Ja też najpierw lubię wykorzystywać to co mam w domu. Pozdrawiam Iwona J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne kolory i świetny recykling. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja ostatnio pisałam, że zaczyna za mną chodzić róż!!! Nigdy bym nie przypuszczała, że on mnie do siebie przekona, bo zupełne inna kolorystyka mi w sercu gra. No i proszę jak u Ciebie się sprawdził w super duecie z szarym :)
    Pozdrawiam serdecznie i świątecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dawna czułam, że te kolory ze sobą "grają", ale nigdy nie było okazji, by je ze sobą połączyć. A teraz... zwyczajnie zabrakło mi różowej włóczki na całą poszewkę ;) Ściskam!

      Usuń
  4. Piękne zdjęcia i piękne zestawienia kolorystyczne - bliskie memu sercu. U mnie ostatnio taka właśnie kolorystyka króluje na blogu :)
    Wszystkiego dobrego życzę na Święta!
    Elli

    OdpowiedzUsuń