poniedziałek, 13 stycznia 2020

2020! Mam wobec Ciebie wielkie plany...

Nowy Rok.
Przychodzi co 365 dni: niby taki sam, a jednak za każdym razem inny.
Rok temu o tej porze byłam pogrążona w mroku swoich własnych myśli.
Dziś spomiędzy ciemnych chmur zerka do mnie słońce.
Przez cały rok powtarzałam jak mantrę: "Byle przetrwać!"
I przetrwaliśmy.
Wychodzimy z tego boju silniejsi niż kiedykolwiek.
I oby tak zostało.


W tamtym roku się bałam. Dziś - dla odmiany - nie mogę się doczekać, co przyniesie los. I choć nie będzie łatwo, to jednak czuję, że niezależnie od wszystkich przeciwności, po prostu będzie dobrze.

Być może to dzięki przekonaniu, że co złego miało się wydarzyć, to już się wydarzyło? A może zbroja, którą musieliśmy przywdziać w starciu z zeszłorocznymi porażkami spowodowała, że już nie czujemy się tak bezbronni? Chociaż... w głębi duszy czuję, że to żadne z powyższych: dziś odnoszę wrażenie, że za moją postawą stoi ogrom życzliwości, jakiej doświadczyliśmy i wciąż doświadczamy. To niesamowite, że wśród tak powszechnej znieczulicy, są wśród nas ludzie dostrzegający problemy innych i wrażliwi na cudzą krzywdę. I nie mówię wyłącznie o nas, bo krzywda nam się nie dzieje - jedynie los nieustannie płata nam niezbyt miłe figle. Większe lub mniejsze - ale jednak do przejścia. A co mają powiedzieć Ci najmniejsi, najbardziej bezbronni, którzy toczą bój o zdrowie i życie? W takich chwilach błogosławię w myślach ludzi pokroju Jurka Owsiaka i dumna jestem, ze jestem Polką. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to zjawisko niespotykane nigdzie indziej na całym świecie i choć wolałabym, by nie była potrzebna, a wszelki niezbędny sprzęt i należytą opiekę medyczną gwarantowało Państwo - to moje serce się raduje, gdy widzę ludzką solidarność, życzliwość i empatię. Wspierałam, wspieram całym sercem i wspierać będę do końca świata i jeden dzień dłużej. Ale ja dziś nie o tym miałam... :)


W ostatnich tygodniach nieustannie zadziwia mnie jedno: gdzie nie spojrzę - tam widzę życzliwe uśmiechy, a zewsząd płyną słowa wsparcia i pomoc ze strony osób, od których nawet się jej nie spodziewaliśmy. Pewnie właśnie teraz procentuje zasada wzajemności: co dajesz, to do Ciebie wróci. Różne jej formy opisywałam w TYM wpisie, a jego fragment przypomnę Wam również tutaj, bo uważam, że warto się nad nim pochylić: 

"Ponadto wyznaję zasadę, którą również (po dziś dzień) wpaja mi mama: jaki Ty będziesz dla drugiego człowieka, taki ten drugi człowiek będzie dla Ciebie. To z kolei namacalnie wiąże się z tym co bezustannie powtarzam ja: karma is a bitch i zawsze (ZAWSZE!) wraca. Tudzież, słyszałam również bardziej kościelną wersję która w naszej gwarze brzmi: "Pan Bóg nie jest rychliwy (tłum. śpieszący się z jakimiś działaniami; prędki), ale zawsze sprawiedliwy". Teraz z całej tej gamy powiedzonek i życiowych prawd możesz wybrać to, co Ci najbardziej odpowiada, ale sens będzie zawsze taki sam."

Wierzę (i widzę!), że to, co dobrego daliśmy kiedyś światu od siebie, teraz wraca do nas ze zdwojoną siłą. Dlatego wiem - już wiem - że z takim wsparciem MUSI być dobrze. Nie ma innej opcji.


Do napisania!
Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz