niedziela, 24 czerwca 2018

Drugie życie starego słoika

Ileż to rzeczy wyrzucamy, nie zastanawiając się, jaki będzie ich dalszy los - to wie tylko Matka Ziemia, która te wszystkie śmieci musi udźwignąć. Bezrefleksyjnie pozbywamy się tego, co nam już niepotrzebne, wyrzucamy (nierzadko) gdzie popadnie, wodę marnujemy na potęgę a góra śmieci rośnie w zatrważającym tempie.


W odpowiedzi na ten stan powstała idea "zero waste", która w dość radykalny sposób ogranicza ilość wyprodukowanych śmieci, ale też w wielu przypadkach pozbawia zwykłej radości życia - gdy trzeba wciąż pokutować za (śmieciowe) grzechy swoje i innych. Mniej restrykcyjny wydaje się ruch "less waste", którego "wyznawcy" starają się ograniczyć ilość wyrzucanych śmieci. I to się chwali. I to jest krok w dobrą stronę. Teraz należałoby tę ideę rozpropagować. My jako społeczeństwo stoimy jednak na trochę straconej pozycji, bo przeciwko sobie mamy ogromne koncerny i ogromne pieniądze. Dopóki nie zmieni się świadomość społeczna, dopóty będziemy zalewani całą masą niepotrzebnych przedmiotów i zbędnych opakowań.


A może zwyczajnie wystarczyłoby zastanowić się, czy my, w prostych krokach nie wymagających od nas nadmiernych poświęceń - nie moglibyśmy w jakiś sposób środowisku i - całkiem przy okazji - naszemu portfelowi?

Robiąc porządki w naszym Starym Domu wiele przedmiotów byliśmy zmuszeni wyrzucić - bo były stare, zniszczone i zużyte. Wiele rzeczy jednak zostawiliśmy z myślą o tym, by dać im drugie życie. I choć część z nich może się wydać absurdalna (jak np.stare słoiki czy blat stołu), to jednak się nie zrażamy. Ze starych słoików można zrobić wiele urokliwych rzeczy, a na deski z owego dębowego blatu pomysł ma mój mąż. Czasem wystarczy odrobina wyobraźni, by z niczego zrobić coś nietuzinkowego.


Słoiki to zresztą wdzięczny przedmiot do przeróbek. Chyba najpopularniejszym kierunkiem zmian jest przekształcenie słoika w świecznik. Nie mniej popularne są wazony ze słoików czy pojemniki do przechowywania. Oczywiście nie mówię o tym, by przerabiać wszystko jak leci i mieć cały dom zasypany tylko słoikami pod każdą postacią. Bardziej chodzi mi o refleksję, gdy trafi nam się słoik o ładnym kształcie lub gdy planujemy kupić np. nowy świecznik. Zastanówmy się w tym momencie, czy naprawdę potrzebujemy tego nowego świecznika? A jeśli tak, to czy nie moglibyśmy zrobić go sami? Zaś ciekawy słoik, czy mógłby nam się do czegoś przydać? Np. do zrobienia prezentu w słoiku? Pomyśl, wysil swoją wyobraźnie i wyzwól kreatywność - zobaczysz, efekty mogą być zaskakujące!

Ja takie stare słoiki uwielbiam od zawsze, wiedziałam więc, że te właśnie zostaną z nami na dłużej. Pomysłów na ich metamorfozę mam mnóstwo, ale jeden szczególnie przypadł mi do gustu. A że mam teraz fazę na papierową wiklinę, to realizacja była niezwykle prosta: trochę skręconych rurek, trochę bejcy, odrobina lakieru akrylowego, kawałeczek czarnej skóry i owy słoik - daje nam w efekcie przedmiot dwufunkcyjny. W moich wyobrażeniach miał być świecznikiem, ale okazało się, że doskonale sprawdza się również jako wazonik - i sama nie wiem, w której wersji mi się bardziej podoba...

Nie każdy musi mieć zmysł dekoratorski. Nie każdemu musi się chcieć dawać przedmiotom drugie życie. Nie każdy czuje taką potrzebę i nie każdy dobrze się czuje w takiej stylistyce i wśród staroci. Ja to rozumiem i szanuję.


Sama nie jestem bez winy. Nie wyznaję "zero waste", bo chcę korzystać z życia i cieszyć się nim. Serce mnie jednak boli, gdy widzę, jak moje ulubione produkty pakowane są w zbędne opakowania, a ja jako konsument nie mam możliwości wyboru. Jak wyrzucane są dobrze zachowane drewniane meble. Jak wszędzie zalewa nas fala plastiku, którego szczerze nienawidzę... Staram się więc walczyć z tym na swój sposób. Jeśli czegoś naprawdę nie potrzebuję - to staram się nie kupować. Jeśli mogę zrobić coś samodzielnie, to robię - mój portfel (i mąż też!) jest mi wtedy wdzięczny. Jeśli robię - to staram się używać materiałów z odzysku i korzystać z tego, co już mam. Jeśli mogę naprawić - naprawiam. To naprawdę niewiele, a daje ogromną satysfakcję!

A jak Wy podchodzicie do tematu recyklingu?

Marta

3 komentarze:

  1. Recykling u nas to najczęściej naprawa zabawek, przyszywanie miśkom co tam im się odpruje, szycie im różnych ubranek z naszych ubrań - no i ostatnio na przykład: opróżnianie szaf i oddawanie zbędnej odzieży innym - może komuś się przydadzą (akurat o tym pisałam :) Staramy się jak najmniej wyrzucać.

    Ps. słoik ma piękne ubranko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) My też naprawiamy, zanim coś wyrzucimy - nie wyobrażam sobie inaczej. I tego też chcę nauczyć naszego Syna - żeby wiedział, że nie wszystko trzeba od razu wyrzucać :)

      Usuń
  2. Ja zakochałam się w wyplataniu z gazet kilka lat temu i moja miłość do tego zajęcia trwa do dziś :) Piękne sploty!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń