I nic z tego, bo galerią jednak nie można nazwać tych trzech tyci rameczek upchniętych na udawanej półce RIBBA - no nie wyszło i tyle. A myślałam, że będzie tak pięknie - ale jednak pokonał mnie mój odwieczny wróg, który zwie się uroczo : "deficyt miejsca".
Marzy mi się taka piękna galeria zdjęć i grafik, monochromatyczna, elegancka i eklektyczna jednocześnie i taka "w moim stylu" - wypełniona naszymi zdjęciami, plakatami, grafikami... Na nic się jednak zdają moje plany i marzenia, jeśli ogranicza mnie metraż. Musimy jednak uzbroić się w cierpliwość, bo nasz "stary dom" będzie przystosowany do zamieszkania nie wcześniej niż za kilka lat. Przy czym mówiąc "przystosowany" - nie mam na myśli "gotowy" (bo to dwa różne i nierównoznaczne pojęcia!). Snuję więc sobie plany, w tak zwanym międzyczasie przerabiając to i owo. To, co jednak ostatnio zaprząta moją głowię najbardziej, to właśnie ługowanie. Moim pierwszym projektem, w którym użyłam ługu - była metamorfoza sosnowej komody. Jej efekt mnie uskrzydlił i zachęcił do dalszych działań. Żeby i Was zachęcić do poznania tej metody, opowiem Wam dziś o niej kilka słów:
Ługowanie drewna
Ługowanie drewna to jedna z metod jego bielenia - powoduje, że drewno poddane zabiegowi ługowania uzyskuje powierzchnię o "zmytym" wyglądzie i wyraźnym rysunku drewna. Nie musimy się więc martwić, że uzyskamy jednolity i zbyt biały efekt - jak to może mieć miejsce przy bieleniu drewna np. rozcieńczoną farbą akrylową. Ługowanie ogranicza naturalny proces żółknięcia i ciemnienia drewna, które pozostaje jasne. Powiedzcie, kto z Was nie chciałby, by jego nowe, świeże sosnowe meble pozostały jasne i nie ciemniały z czasem? Ja bardzo nie lubię tego żółtego wybarwienia sosny i wydaje mi się, że właśnie ługowanie jest lekiem w tej "przypadłości".Ługowanie drewna przynosi trwałe efekty, ponieważ proces ten polega na chemicznej zmianie struktury drewna za pomocą ługu, a ług to nic innego jak wodny roztwór zasady sodowej, który wnika głęboko w strukturę drewna.
Ług do drewna - gdzie kupić?
Wiadomo, że jeśli Ty czegoś nie wiesz, to wujek Google to wie :) Ja skorzystałam więc z najprostszej opcji, która wyklarowała mi się po internetowym researchu: pojechałam do salonu Flugger. Ich produkt jest przystępny cenowo (za litrową butelkę płaciłam dokładnie 21zł) i przede wszystkim - dostępny. Sprzedawca nie patrzy na Ciebie jak na człowieka nie z tej bajki, który chciałby kupić co najmniej Wielki Zderzacz Hadronów, a nie zwykły wodny roztwór zasady sodowej. Co więcej - nawet dopytuje, czy coś Ci jeszcze może zaproponować i oferuje dodatkowe produkty (wiadomo - marketing, ale klient czuje się dzięki temu taki dopieszczony...)Jak ługować drewno?
Po pierwsze i najważniejsze: ługowane drewno musi być surowe, czyste i odpylone - bez pozostałości farby, lakieru czy oleju. Jeśli ługujecie mebel, to najłatwiej Wam będzie, gdy mebel w miarę możliwości będzie rozkręcony - nie jest to jednak warunek konieczny, to tylko kwestia Waszej wygody. Ług można nakładać wałkiem lub pędzlem - przy czym efekt przy zastosowaniu pędzla jest bardziej naturalny. Istotne jest również, by malować zgodnie ze słojami, a ewentualny nadmiar produktu rozprowadzić po desce przed wyschnięciem. Po wyschnięciu decydujemy, czy uzyskany efekt nas zadowala, czy też chcemy jeszcze powtórzyć procedurę. Musimy również pamiętać, by przed przystąpieniem do następnego kroku przeszlifować powierzchnię, aby "ściąć" podniesione włókna drewna i ewentualnie wyrównać koloryt.Samo ługowanie nie stanowi zabezpieczenia drewna - powoduje jedynie jego wybarwienie, ale to wciąż surowa powierzchnia, dlatego załugowany element należy dodatkowo zabezpieczyć: olejem, woskiem lub lakierem. W żadnej publikacji nie spotkałam się natomiast z zastosowaniem olejowosku na ług i ciekawi mnie, jaki byłby efekt takiego połączenia.
Trzeba mieć na uwadze, że stosowanie warstwy wykończeniowej intensyfikuje kolor - jeśli więc po zastosowaniu jednej warstwy ługu efekt Wam odpowiada, to musicie wiedzieć, że warstwa zabezpieczająca przyciemni Wam odrobinę drewno - dlatego lepiej będzie przedtem nałożyć jeszcze jedną warstwę ługu. Przyznam szczerze, że efekt, jaki uzyskałam na mojej komodzie tak bardzo przypadł mi do gustu, że do tej pory nie zabezpieczyłam drewna należycie. Ja - żona stolarza, znająca co nieco tajniki pracy z drewnem - zachowałam się jak kompletny amator i pozostawiłam drewno niezabezpieczone :) Tylko co zrobić, kiedy teraz jest idealne i boję się, że swoim działaniem zniweczę ten efekt? :)
Z racji swojej prostoty, pięknych efektów i względów ekonomicznych ługowanie to fantastyczna metoda, która pewnie na stałe zagości w moim repertuarze. Przez moje ręce przeszła już komoda (do zobaczenia i poczytania TUTAJ), ramki na zdjęcia i podstawa malutkiej, starej lampki. W kolejce czeka niciak (tylko nie uśmiecha mi się jego rozkręcanie, więc już czeka od stu lat, i pewnie poczeka jeszcze kolejnych dwieście :D), kusi mnie też, by wypróbować ługowanie na wiklinie (ktoś? coś?). Jestem pewna, że wraz z końcem zimy do głowy przyjdzie mi jeszcze ze sto pomysłów na zastosowanie ługu. Eh, oby do wiosny :)
Marta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz