sobota, 16 lipca 2016

Dekoracje marynistyczne - cz.2: tkane poduszki i inne tekstylia

W zasadzie od tego posta powinnam rozpocząć cały cykl dotyczący własnoręcznie wykonanych dekoracji w stylu marynistycznym. Bo to właśnie te poduszki zaczęłam robić dwa lata temu z myślą o letnim wystroju w naszych czterech kątach. Ma się tempo, prawda? :) Poszewki są zrobione z resztek włóczki, dratwy i lnu. Mieszczą się w nich wypełnienia o wielkości 40cm x 40cm.  Jak widać, nie było wielkiej filozofii przy ich robieniu. Nawet osoba z bardzo podstawowymi umiejętnościami krawieckimi poradzi sobie z takim zadaniem. 


Główna, dekoracyjna część poduszki to element wykonany na zwykłym, domowym, dziecięcym krośnie. Po wykonaniu elementu o odpowiedniej wielkości poprzecinałam wszystkie przeszkadzające mi sznurki, powiązałam supełki (tak, by powstały element nie stracił swojej formy) i zszyłam z dwoma lnianymi prostokątami, które stanowią tył poduszki. Poszewka jest prosta, wręcz prymitywna, nie jest zamykana na żaden zamek ani nawet guziki - tylko zwyczajnie na zakładkę. 



W jaki sposób poduszki nawiązują do stylu marynistycznego? Przede wszystkim kolorem (błękit i przydymiony niebieski oraz naturalny kolor dratwy: jak niebo, woda i piasek), ale również zastosowanymi naturalnymi, surowymi materiałami. Ponadto są umieszczone w koszu-druciaku i stanowią element większej "instalacji": prawdziwie plażowo-morskie klimaty stworzyła drabinka z przerzuconym przez nią pledem w piaskowym kolorze. N a niej zawiesiłam starą lampkę naftową, która kiedyś została pomalowana na kolor chabrowy, ale zdążyła już trochę zardzewieć i teraz robi prawdziwy klimat :) Tłem dla wszystkiego jest jednobarwna, beżowa zasłona i dodatkowo przerzucona niedbale przez gałęzie kraciasta zasłona z IKEA, kupiona za grosze w secondhandzie. Druga - identyczna wisi w drugim oknie, które dopiero nabiera letnich klimatów :) Wieczorem nastrój tworzą Cotton Ball Lights o wielce mówiącej nazwie "Sable" - czyli piasek :) Na parapecie stoi letni słój z muszlami. Widzicie więc, że mimo niesprzyjającej pogody za oknem u nas lato w pełni. 


To, co powstało do tej pory, to jedynie niewielki fragment tego, co mi się tłucze po głowie. Pomysłów mam mnóstwo, chęci i zapału również, gorzej z czasem. Myślę jednak, że co się odwlecze, to nie uciecze. Jeszcze walczę z czasem i realizuję te moje pomysłu kroczek po kroczku, jednak tragedii nie będzie, jeśli nie uda mi się ich wszystkich wcielić w życie. Przecież za rok znów będzie lato... 

Z ciepłymi pozdrowieniami
Marta

2 komentarze: