Długo szukaliśmy najbardziej odpowiedniego: już na wstępie wykluczyliśmy parowe i ultradźwiękowe, do wyboru zostały nam więc tylko ewaporacyjne. Dodatkowym problemem był aspekt wizualny: poza funkcjonalnością, nawilżacz musiał być też po prostu ładny. Nic na to nie poradzę :)
Zagościł u nas w grudniu 2018r., więc mieliśmy wystarczająco dużo czasu, by go rzetelnie przetestować i ocenić.
Stoi więc u nas od dłuższego czasu i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że działa. Powietrze jest odczuwalnie inne i co najważniejsze: rano wstaję bez uczucia suchości w obrębie górnych dróg oddechowych. Kupno nawilżacza było również podyktowane względami zdrowotnymi: przesuszone śluzówki otwierają drogę do naszych organizmów różnorodnym wirusom i drobnoustrojom . Jeśli więc istnieje sposób, by choć trochę zminimalizować to zjawisko - to ja się na to piszę, zwłaszcza, gdy wspomnę nasze zeszłoroczne, niekończące się infekcje.
Jak każdy przedmiot, tak i ten ma swoje wady i zalety.
Wśród zalet należy wymienić:
- skuteczność działania
- cichą pracę
- opcję aromaterapii (nie próbowałam)
- wygląd
Do wad niewątpliwie należy cena, natomiast mam ambiwalentne odczucia co do przycisków sterujących: podoba mi się, że są ukryte, nie odstają i rewelacyjnie pasują co całościowego designu nawilżacza, ale czasem trudno mi nimi operować i robię to po omacku. Jest to trudne zwłaszcza w nocy, gdy już ledwo widzę na oczy :) Nie zmieniłabym jednak naszego nawilżacza na inny: działa, jest estetyczny i doskonale wpisze się w klimat naszego Starego Domu - zarówno wyglądem, jak i parametrami (które były dla nas bardzo ważnym kryterium przy wyborze - by sprostały oczekiwaniom w przypadku dużych powierzchni, jakimi będziemy dysponować w naszym Starym Domu).
Od czasu, gdy w naszym domu rozgościł się nawilżacz ewaporacyjny Oskar, sezon grzewczy nie jawi się już jako horror. Liczę też na to, że pomoże nam ten sezon przejść bez większych infekcji.
Dokładnie taki sam model, jaki mamy my możecie kupić TUTAJ - przy czym link, który Wam podaję, jest linkiem afiliacyjnym. Oznacza to, że jeśli w niego klikniesz pozwolisz mi zarobić, a sam na tym nie stracisz. Pozwoli mi to na rozwijanie mojego bloga. Oczywiście nie jesteś do tego zobligowany, ale będzie mi bardzo miło, jeśli - kupując nawilżacz Oskar marki Stadler Form - skorzystasz z mojego polecenia :)
Nie zapomnij również, że nawilżacz do prawidłowego działania wymaga odpowiedniej konserwacji: regularne czyszczenie, wymiana filtrów i kostki z jonami srebra to absolutny mus, by nawilżacz pomagał, a nie szkodził. Takie filtry możecie kupić np. TU, a kostkę TU.
A Wy? Macie, korzystacie z nawilżaczy powietrza czy wprost przeciwnie - borykacie się z nadmiernym poziomem wilgotności w Waszych domach lub mieszkaniach?
Z ciepłymi pozdrowieniami
Marta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz