sobota, 7 kwietnia 2018

Sprzęt ogrodniczy dla 3-latka

Czy jest sens kupowania zabawek imitujących "dorosłe" sprzęty naszemu dziecku?
Absolutnie NIE!
Nasz syn to bowiem wymagający delikwent: jego nie zadowoli nawet najlepsza atrapa - on MUSI mieć prawdziwy, działający sprzęt, tak jak mamusia i tatuś. I na nic się zdają tłumaczenia, że dla dzieci są zabawki, a prawdziwe narzędzia są zarezerwowane dla dorosłych. Zbywa je stwierdzeniem: "ale przecież ja już jestem duży".


Taaak, trudny zawodnik.
We wszystkim chce nas naśladować, czasem aż do bólu. Nie da się go przekonać, że piła czy nóż to nie najlepsze zabawki dla niego... Trudno jest nam jednak odseparować go od narzędzi, gdy są one jego codziennością: mama wiecznie dzierży w dłoni wkrętarkę, a tatuś-stolarz ma tyle fajnych sprzętów... Raz - jeden jedyny - daliśmy się ponieść złudzeniom i na jego usilne prośby kupiliśmy mu zabawkową piłę. Piękna imitacja prawdziwego, markowego sprzętu, wyglądająca jak prawdziwa i brzmiąca też prawie jak prawdziwa. I być może zabawka zostałaby zaakceptowana, gdyby nie jeden mały szczegół: "maszyna" nie cięła.

Och, ileż ja się nasłuchałam pretensji i żalów w stylu: "ale mamusiu, dlaczego ta piła nie tnie, ja chcę żeby tu odpadał kawałek deski" - to wiem tylko ja. To był pierwszy i ostatni raz, gdy daliśmy się namówić na podobną akcję. Następnej - dla własnego zdrowia psychicznego - już z pewnością nie będzie.


Rzecz się ma podobnie z zabawkami na dwór. Akceptowalne są zabawki do piasku, piłki, sprzęty jeżdżące - ale już narzędzia do pracy, to co innego... Młody dostał w tamtym roku zestaw do prac w ogrodzie. Nie powiem że piękny, bo plastik raczej nie wprawia mnie w zachwyt - ale z pewnością praktyczny, lekki i odpowiedni dla dzieci.

Problem był tylko jeden: młody się nim nie bawił. A ja wciąż tylko słyszałam pytanie: "mamusiu, dlaczego ja nie mogę kopać tak jak ty [szpadlem]?". Nie przekonywały go tłumaczenia, że jego łopatka i grabki to tylko zabawki, które nie służą do prawdziwej pracy i zwyczajnie się zniszczą. Stało się to jeszcze bardziej problematyczne, gdy jesienią zaczęliśmy pracować w ogrodzie naszego "starego domu" - wciąż walczyliśmy między sobą o prawdziwy sprzęt, bo ilekroć chciałam z czegoś skorzystać, tylekroć okazywało się, że ma go w posiadaniu nasz syn. I trzeba dodać - radził sobie z nim nie najgorzej!


Co było robić, gdy wiedziałam, że w tym roku nie będzie wcale lepiej?
Nie pozostało mi nic innego, jak kupić mu prawdziwy sprzęt w wersji mini. To również nie było najłatwiejsze zadanie, bo wpisując w Google frazę "szpadel dla dzieci" - zazwyczaj wyszukiwane były zabawkowe sprzęty. Ratunkiem okazały się być okoliczne markety budowlane: to w nich zaopatrzyłam się w "mini-szpadel" - lekki, ale wytrzymały. Metalowy, ale wzmocniony włóknem szklanym. W wersji mini, ale o idealnej wielkości dla mojego 3-latka. Chłopak był zachwycony, ale okazało się, że to nie była jego jedyna zachcianka: gdy podczas zakupów zauważył zestaw "mini-narzędzi" ogrodniczych, wykrzyknął z emfazą: "mamusiu, marzyłem o właśnie takim zestawie, możemy go kupić?". No i wymiękłam. Nie jestem skora do bezrefleksyjnego kupowania zabawek, ale ten zachwyt w jego głosiku zmiękczył moje radykalne serce :) Mam głęboką nadzieję, że te nowe sprzęty zwiększą jego motywację do "wspólnych" prac w ogródku: przy czym mam raczej na myśli, by dał mi chwilę spokoju, a sam zajął się czymkolwiek :)

Kwestia bezpieczeństwa to przede wszystkim nadzorowanie dziecka - bez wątpienia. Bo mimo, że mój syn jest raczej rozsądny - ale to wciąż jeszcze przecież dziecko, które miewa bardzo głupie pomysły. Nie widzę jednak powodu, by mu zabraniać korzystania z tych narzędzi - uważam, że zwiększam jego poziom samodzielności i poczucie odpowiedzialności. Nie bez znaczenia jest też fakt, że dzięki operowaniu narzędziami poprawia się sprawność manualna małej rączki. No i najmniej istotny aspekt: te mini akcesoria wyglądają tak słodko, że nie można im się oprzeć :)

Nie zdziwcie się więc, jeśli zostaniecie zasypani ogrodniczym spamem - bo właśnie wokół roślin i prac ogrodniczych krążą teraz moje myśli. A że jesteśmy zaopatrzeni w sprzęt - to będzie się działo...

Pozdrawiam Was z ogródka
Marta

1 komentarz: