sobota, 11 lutego 2017

DIY spod ciemnej gwiazdy - kosz z papierowej wikliny

Nie sądziłam, że mi się to uda, że dotrwam do końca. Wydawało mi się, że to będzie kolejny projekt, który trafi "do szafy" - choć w tym przypadku właściwiej byłoby powiedzieć "do śmieci". Sama nie wiem, jak to się stało, że wytrwałam w swoim postanowieniu i znalazłam z sobie tyle samozaparcia, by godzinami kręcić rurki z gazet i pleść z nich coś na kształt gwiezdnego kosza. Ciężko mi też uwierzyć, że z tak pospolitego materiału jak papier, można stworzyć coś tak stabilnego. Mimo, że z papierową wikliną poznałyśmy się już kilka lat temu, to jednak dopiero teraz zdołała mnie do siebie przekonać.


Kiedyś kręcenie rurek z papieru było dla mnie żmudnym i niepożądanym elementem tworzenia: ja chciałam JUŻ, TERAZ, NATYCHMIAST pleść kosze i koszyki. Teraz chyba zmądrzałam, a etap ten był mi potrzebny, by obmyślać kolejne kroki i posunięcia. Bo musicie wiedzieć, że pracę dzieliłam sobie na partie: np. 30 skręconych rurek, chwila wyplatania i kilka godzin przerwy (bo zazwyczaj właśnie wtedy kończyła się błogosławiona drzemka dziecka). Papierowa wiklina to wdzięczny materiał do tworzenia. I choć wymaga odrobiny cierpliwości, wytrwałości i dyscypliny, to nierzadko daje spektakularne efekty.


Co również ważne: jest to "tworzywo" bardzo ekonomiczne. Mój kosz powstał z gazetek reklamowych. Jedyne, co musiałam kupić, to klej w sztyfcie i mała puszka farby (która właściwie została kupiona w innym celu, a ja sobie tylko "przy okazji" uszczknęłam trochę jej zawartości). Jeśli liczyć proporcjonalne zużycie materiałów, to okazuje się, że mój gwiezdny kosz kosztował jakieś 5 złotych :)


Oczywiście, jak to ja - porwałam się z motyką na słońce. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam zacząć od prostszej formy. Powinnam była przypomnieć sobie, jak się pracuje z tym materiałem... powinnam była. Stąd też mój koszyk ma wiele niedoróbek, popełniłam wiele błędów i zdecydowanie nie jest to koszyk idealny. Ale: who cares? Już wiem, co zrobiłabym inaczej następnym razem. Jestem bogatsza o kolejne doświadczenie rękodzielnicze i dobrze mi z tym. Wyjątkowo dobrze :)

Marta

3 komentarze:

  1. Zazwyczaj, gdy spojrzymy na koszyk wyplatany z papierowej wikliny, od razu wiemy, z jakiego materiału jest zrobiony. Tutaj jest inaczej - pewnie to zasługa farby. Ale także nietypowego kształtu. Tabliczka i rączka też robią swoje. To takie niuanse, które sprawiają, że wytworzona rzecz ma w sobie to coś. Nie przesadzę, jeśli powiem: klasę.
    Przyznam, że oglądałam tutoriale na ten temat, ale nie odważyłam się sięgnąć po ten materiał. Twój przykład pobudził moją wyobraźnie i zachęcił do działania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo właśnie o to chodzi, żeby się wzajemnie inspirować i motywować do działania :)

      Usuń
  2. Wygląda świetnie. Nie przypuszczałabym, że zrobiony z gazetek. Brawo.

    OdpowiedzUsuń