Potem przerzuciłam się na papierową wiklinę. Teraz w każdej wolnej chwili kręcę rurki, a potrzebuję ich całe mnóstwo. Oczywiście zamiast przypomnieć sobie, jak pracuje się w papierową wikliną na jakimś mniejszym obiekcie - ja wybrałam sobie bardzo ambitny cel. Mam szczere wątpliwości, że uda mi się go zrealizować. Znowu. Wyczuwam potencjalną porażkę.
Jedyne, co jest moją ostoją i sprawia, że się nie tracę ducha - jest gotowanie. Z kuchni mogłabym nie wychodzić i tylko nawoływania "Mamusiu, chodź tu do mnie" są w stanie sprowadzić mnie z krainy kulinarnych rozmyślań i poczynań do rzeczywistości :) Ostatnio lubię eksperymentować - to, czego kiedyś unikałam jak diabeł święconej wody, teraz staje się największą frajdą. Szukam przepisów, eksperymentuję, kupuję nowe i nieznane sobie składniki i mam z tego ogromną radochę. Na fali kulinarnych eksperymentów wkraczam do świata koktajli i smoothie.
Na pierwszy ogień poszedł napój z buraków. Idea była zacna: przemycić dziecku buraka w innej postaci, bo to chyba jedyne warzywo, do którego ma awersję (w sumie to nawet tego mojego Syna rozumiem - ja również musiałam dorosnąć, aby docenić smak buraków, a przede wszystkim ich walory zdrowotne). No cóż, euforii nie było, ale przynajmniej dla mamusi zostało dużo :) Ja tam nie narzekałam - mi smakowało, ale wiadomo - ja już stara jestem ;P
Dla potomnych podaję przepis. I dla siebie - żeby mi nie umknął w czeluściach internetu:
Składniki:
- 1 duży jogurt naturalny
- 1 banan
- 1 nieduży, ugotowany burak
- 150 g malin
- opcjonalnie: pół łyżeczki ekstraktu z wanilii
Przygotowanie:
Wszystkie składniki zblendować, w razie potrzeby dosłodzić łyżeczką miodu.
Przepis znalazłam u Polki.
A jakie są Wasze ulubione koktajle i połączenia smaków? Pytam, bo szukam inspiracji :) Podzielicie się?
Marta
Witaj.
OdpowiedzUsuńMyślę, że niemoc twórcza czasem każdego dopada i trzeba po prostu przeczekać. A wszystko chyba dlatego, że jest zbyt szaro, zimno i mało optymistycznie.
Kolorów brakuje, zielonego brakuje, ciepełka brakuje i słońca. Mam nadzieję, że zima szybko sobie pójdzie i wszystko wróci do normy.
Przepis na buraczany koktajl bardzo apetyczny, wypróbuje.
Pozdrowienia i uśmiechy przesyłam.
Dziękuję :) Ja również usilnie staram się przekonać samą siebie, że to zima jest wszystkiemu winna, choć w gruncie rzeczy mi ona nie przeszkadza. Z mojego punktu widzenia - mamy "siedzącej" w domu z dzieckiem fajnie jest wyjść na dwór, pobawić się na śniegu... chociaż proces ubierania doprowadza mnie do szewskiej pasji! :D Nic to, oby do wiosny! :)
UsuńOch nie tylko Ty tak masz, mnie niemoc dopada w każdy dzień, w którym nie ma słońca. Ledwo wstaję z łóżka. Może być -10, byleby tylko świeciło. Od razu pojawia się u mnie energia. Trzeba przeczekać i świetny masz pomysł, aby troszkę po eksperymentować w kuchni, bo jest i pysznie i kolorowo, prawie wiosennie.
OdpowiedzUsuńMam kilka mrożonych owoców to coś pysznego może wyjdzie.
Pozdrawiam serdecznie.
Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na wiosnę. Chyba faktycznie już by mogła przyjść :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń