Dla mnie takim przełomowym momentem jest pierwszy szkolny dzwonek - we wciąż żywych wspomnieniach widzę siebie, która rano musi już opatulać się swetrem idąc do szkoły, a po skończonych lekcjach wraca do domu porozbierana, bo słońce wciąż mocno przygrzewa. Pamiętam, gdy starałam się jeszcze maksymalnie wykorzystać wolne popołudnia (których z racji szkolnych obowiązków było coraz mniej), zanim słońce zniknie za linią horyzontu - a to z dnia na dzień następowało coraz wcześniej. Pamiętam jak z sentymentem spoglądałam na liście opadające powoli z drzew i ta nostalgia za upływającym czasem pozostała mi do dzisiaj.
Ale jesień to także dary natury: dynie, grzyby, śliwki. I to właśnie te ostatnie wzięłam ostatnio "na warsztat". Postanowiłam zmierzyć się z knedlami, które nie okazały się wcale tak kapryśne, jak się tego obawiałam. Skorzystałam z przepisu z bloga "Moje Wypieki" i muszę przyznać, że ten mój debiut był nad wyraz udany :)
Składniki na ciasto (około 20 dużych sztuk):
- 500 g twarogu półtłustego lub tłustego, zmielonego raz przez maszynkę
- 500 g ugotowanych, utłuczonych ziemniaków (posolonych przy gotowaniu)
- 2 jajka
- około 1 szklanki mąki pszennej (wsypać 3/4 szklanki, a pozostałą ilość dodać w razie potrzeby) - nie zdziwcie się, jeśli będziecie musieli dodać więcej mąki. W moim przypadku ciasto potrzebowało jej znacznie więcej, ale na szczęście nie było to odczuwalne w ugotowanych już knedlach - choć bałam się, że wyjdą twarde.
Dodatkowo:
- około 700 g śliwek (im mniejsze, tym knedle wyjdą zgrabniejsze), odpestkowanych
- cukier
Wszystkie składniki na ciasto połączyć w misce i wyrobić, by ciasto się mocno nie kleiło. Odrywać nieduże kawałki ciasta, spłaszczać na dłoni, na środek kłaść odpestkowaną śliwkę, do jej środka sypać około pół łyżeczki cukru. Zlepiać dokładnie kształtując kulki.
RADA: będzie Ci się pracowało znacznie lepiej, jeśli zwilżysz dłonie.
Gotować w osolonej wodzie około 2 - 3 minut (liczone od momentu wypłynięcia na powierzchnię). Podawać ciepłe z ulubionymi dodatkami - ja wybrałam śmietanę, odrobinę cukru trzcinowego i cynamonu :)
Gotować w osolonej wodzie około 2 - 3 minut (liczone od momentu wypłynięcia na powierzchnię). Podawać ciepłe z ulubionymi dodatkami - ja wybrałam śmietanę, odrobinę cukru trzcinowego i cynamonu :)
Smacznego!
Marta
Wow, aż mi ślinka cieknie, nawet nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy jadłam knedle. Z chęcią wpadłabym do Ciebie posmakować :-) Przepis zapisuję oczywiście :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Za późno, już wszystkie dawno zjedzone :D Zapraszam następnym razem ;)
UsuńAle pyszności :) Ja jestem piersza do jedzenia :) PYSZNOŚCI. Choć nie wiem czy zdecydowałabym się na zrobienie takich knedli :)
OdpowiedzUsuń