sobota, 10 września 2016

Dekoracje marynistyczne, cz.4: łódka ze starego drewna (DIY)

Dla mnie wrzesień to już jesień i zaczynam powoli myśleć o zmianie dekoracji. W głowie mam wrzosy, dynie i jesienne liście i jakby na przekór temu na mojej drodze pojawiło się to, czego szukałam przez całe lato!


Jednym z projektów, które chciałam zrealizować, by nadać naszym wnętrzom marynistyczno - plażowy look, była łódka. Ale nie taka piękna i wymuskana, prosto ze sklepowej półki. NIE. Ja wymyśliłam sobie łódkę, której podstawa byłaby wykonana ze starego, zniszczonego drewna - nie miało znaczenia to, co by to było. Satysfakcjonowałaby mnie zarówno stara deska, jak i zniszczona warunkami atmosferycznymi gałąź, szczytem marzeń byłby kawałek drewna wygładzony przez morskie fale (choć to akurat jest ciężkie do zrealizowania na południu Polski :D). Los postawił jednak na mojej drodze coś, czego do końca nie potrafię usystematyzować. Ciężko mi określić, czy jest to gałąź, czy też już korzeń - ważne, że bardzo, bardzo trafiło w mój gust :) Od razu przyciągnęło mój wzrok i wiedziałam, jakie będzie tego przeznaczenie.



Jak zrobić dekoracyjną łódkę ze starego drewna?

Najlepsza jest metoda prób i błędów. Ja miałam trochę inne zamierzenia, które w trakcie pracy musiałam zmodyfikować. Opowiem Wam jednak, jak powstał nasz egzemplarz.


Pierwszym krokiem było znalezienie odpowiedniej gałązki, która spełniłaby rolę masztu. Następnie w podstawie wywierciłam dziurkę na tyle dużą, by zmieściła się w nią gałązka, ale na tyle małą, by "siedziała" ciasno.

Wkleiłam ją w stare drewno za pomocą wikolu i odstawiłam do wyschnięcia (no dobra, powiedzmy, że do wyschnięcia: nie wytrzymałam tak długo, ale musiałam być ostrożna, by nie uszkodzić całej "konstrukcji", więc lepiej faktycznie poczekać). Do szczytu masztu przywiązałam dwa długie kawałki dratwy, każdy owinęłam wokół "rufy" i "dziobu", a następnie związałam pod spodem "łódki". W ten sposób maszt zyskał sporo na stabilności. Z kawałka materiału wycięłam trójkąt równoramienny, który owinęłam wokół masztu, a powstałą przeciwprostokątną przeszyłam wzdłuż krawędzi dratwą. Dodałam również dodatkową linę ozdobioną girlandą z trójkącikami materiału. I tyle. Żadnej filozofii, a efekt zaskakująco przyjemny.
Koszt: 4 złote za pasiastą koszulę w sh (którą kupiłam kiedyś właśnie z myślą o tym projekcie). Wszystkie pozostałe materiały miałam w domu. Musicie mi też uwierzyć, że całość na żywo prezentuje się znacznie lepiej niż na zdjęciach!


Nie spodziewałam się, że końcówka lata zaskoczy mnie taką niespodzianką :) I choć za chwilę wszystkie letnie ozdoby wylądują w kartonie, to wiem, że w przyszłym roku z prawdziwą przyjemnością je z niego wyciągnę i dołożę te, których nie zrealizowałam w tym roku. A Wy? Szykujecie już dom na jesień czy jeszcze próbujecie zatrzymać lato?

Z ciepłymi pozdrowieniami
Marta

7 komentarzy:

  1. Genialna, jednym słowem piękna. Udała Ci się. Uwielbiam takie dekoracje, szkoda, że mam tak daleko nad morze, tam jest tyle pięknych okazów, oszlifowanych przez wodę. Można zbierać i tworzyć.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, właśnie... Mi też właśnie nad morze nie bardzo po drodze. A te patyczki wygładzone przez fale są takie piękne... :) Musiałam się zadowolić tym, co znalazłam, ale nie narzekam, bo efekt jest taki...MÓJ :)

      Usuń
  2. Lubię takie surowe drewno. Łódka wpisuje się idealnie i w mój gust. Jest trochę jak jakaś niesamowita rzeźba. Cudo

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana,zajrzyj do mnie na bloga, wygrałaś otylacz bambusowy- czekam na kontakt :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zatrzymuję lato - naturalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna ta łódeczka :) u mnie jesień tylko na balkonie :)

    OdpowiedzUsuń