wtorek, 31 marca 2015

Uwaga, uwaga! Wiosenno-wielkanocne giveaway!

Ileż to razy ja już obiecywałam niespodziankę dla Was? Oj, nie zliczę... Ale nareszcie nadeszła ta wiekopomna chwila i mam ogromną przyjemność ogłosić swoje pierwsze, wiosenno-wielkanocne giveaway. Do zdobycia dwie jesionowe deski kuchenne.
 



Zasady giveaway:
1. Zabawa trwa od 31.03.2015 do 30.04.2015
2. W komentarzu pod postem zgłoś chęć zabawy i napisz, jaki jest Twój ulubiony wypiek/deser - taki z efektem WOW :)
3. Udostępnij baner konkursowy na swoim blogu z odnośnikiem do tego posta lub - w przypadku jego braku - podaj adres e-mail
4. Do zabawy zapraszam osoby z Polski
5. Wyniki zabawy już 1.05.2015

 


Wszystkim życzę powodzenia i zachęcam do wspólnej zabawy :) Dobrego wieczoru
Marta
 

poniedziałek, 23 marca 2015

Wielkanocne akcenty

Powoli zaczynam zdawać sobie sprawę, że święta już tuż-tuż. Co prawda Wielkanoc traktuję trochę po macoszemu, ale mały akcent świąteczny nie zaszkodzi.
 
 

 
Na pierwszy ogień poszły jajka. Z czeluści szafy wyciągnęłam te, które od kilku sezonów są w użytku w okresie Wielkanocy. Wszak jajka to symbol nowego życia. Życia, które tak niedawno pojawiło się na świecie i codziennie niezmiennie cieszy nasze serca :)
 

 
Pozdrawiam
Marta

 

sobota, 21 marca 2015

Znowu kulinarnie. Cynamonowe palmiery

Miało być szybko, łatwo i przyjemnie. Nie było. Nie wiem, czy coś ze mną jest nie tak? A może cała prawda tkwi w twierdzeniu, że im bardziej człowiek się stara, tym gorzej wychodzi? Chociaż u mnie chyba powinno być "im szybciej człowiek się stara, tym gorzej wychodzi". W każdym razie efekt ostateczny daleki jest od zdjęcia oryginału, w smaku raczej też mu nie dorównuje. Tak się zastanawiam, co mi sprawiło taki problem, bo zdarzało mi się już podejmować bardziej ambitne zadania niż posypanie gotowego ciasta francuskiego cukrem, zrolowanie go i upieczenie :)
 
 
Dla tych, którzy się nie zniechęcili i jednak chcieliby spróbować, podaję przepis (który pochodzi oczywiście z książki Doroty Świątkowskiej):

Składniki:
1 arkusz ciasta francuskiego (około 370g)
1/3 szklanki drobnego cukru do wypieków
1 łyżka cynamonu

Wykonanie:
Cukier wymieszać z cynamonem. Ciasto (rozmrożone) położyć na powierzchni oprószonej mąką lub częścią cukru. Posypać częścią cukru zmieszanego z cynamonem, lekko dociskając. Zwinąć ku sobie przeciwległe brzegi ciasta, dość ściśle, kończąc na środku ciasta. Pokroić na plasterki grubości 8mm, układać płasko na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w dużych odległościach, posypać mieszanką cukru pudru i cynamonu i lekko spłaszczyć dłonią. Piec w temperaturze 200 stopni Celsjusza około 15 minut (lub dłużej - do zezłocenia), w połowie pieczenia przewracając je na drugą stronę. Wystudzić na kratce.
 
Smacznego
Marta

sobota, 14 marca 2015

Do przegryzienia

Porwałam się na zrobienie drożdżówek. Po raz pierwszy zmagałam się z ciastem drożdżowym. Skusiłam się na drożdżówki motylki z nadzieniem chałwowym. Jak sama nazwa wskazuje, miały przypominać motylki, ale...coś nie wyszło :) Wierzę jednak, że wina leży po mojej stronie. Cóż - człowiek uczy się przez całe życie.
 
 
SKŁADNIKI:
 
Ciasto:
500g mąki pszennej
20g (5 łyżeczek) suchych drożdży lub 40g świeżych drożdży
1/4 szklanki i 2 łyżki cukru
2 jajka
250ml letniego mleka
1/2 łyżeczki soli
70g miękkiego masła
 
Nadzienie chałwowe:
250-300g chałwy (np.sezamowej)
1 jajko
1 łyżka śmietany kremówki
 
Dodatkowo:
1 jako roztrzepane z jedną łyżką mleka do posmarowania bułeczek
 
Wykonanie ciasta: wymieszać mleko i roztrzepane jajka. Dodać mąkę wymieszaną z suchymi drożdżami (ze świeżych należy wcześniej zrobić rozczyn) i cukrem, masło i sól. Wyrobić gładkie ciasto. Przykryć ściereczką, pozostawić w ciepłym miejscu do podwojenia objętości (na 90 minut). Ciasto można też przygotować w maszynie do chleba.
Wykonanie nadzienia i bułeczek: chałwę rozgnieść widelcem, wymieszać z kremówką i roztrzepanym jajkiem. Po wyrośnięciu ciasto podzielić na 13 części (mniej więcej 73g każda). Uformować kulki. Każdą kulkę rozwałkować i posmarować pełną łyżką nadzienia. Zwinąć jak roladę. Następnie obydwa końce podłożyć pod spód, naciąć. Ciasto wywinąć na boki, by powstał kształt motylka. Uformowane bułeczki położyć na blasze, przykryć i pozostawić w ciepłym miejscu do ponownego wyrośnięcia. (na 15-30 minut). Przed samym pieczeniem posmarować bułeczki jajkiem roztrzepanym z łyżką mleka. Piec w temperaturze 200 stopni Celsjusza przez 20 minut. Wystudzić na kratce.
Przepis pochodzi z książki Doroty Świątkowskiej, o której pisałam tutaj. Tam też znajdziecie dokładniejsze instrukcje, jak z kulki ciasta drożdżowego ma powstać motylek.

 
Smacznego :)
Marta

 

poniedziałek, 9 marca 2015

Kwiatki i czekoladki

Wracamy do rzeczywistości. A wczoraj było tak miło... Były kwiatki... Były czekoladki... Ach, jak przyjemnie być kobietą ;)
 

 
Następny Dzień Kobiet już niedługo. Jeszcze tylko rok :)
Marta

czwartek, 5 marca 2015

Na zdrowie

Zdaję sobie sprawę, że każdy ma lepsze i gorsze dni. Również mój syn. Te gorsze to te, gdy nigdzie nie mogę odejść nawet na 5 minut. Dzisiejszy dzień to jeden z serii dni lepszych. Nie wiem, czy to jakiś dzień dobroci dla matki czy co? W każdym razie dziś młody pokazał, że też ma serce i odrobinę litości :)
 
 
W ramach więc tej litości "zaszaleliśmy" dzisiaj w kuchni, przy czym "szaleństwo" należy traktować z wielkim przymrużeniem oka ;) W ramach czasu, który został mi dziś przez miłościwie panującego podarowany, zmajstrowałam szybki i mega prosty koktajl.

 
SKŁADNIKI:
1 mango
1 pomarańcza
mleko
cukier
 
W ruch poszło mango i pomarańcza, które już wołały o to, by je wykorzystać. Wiedziona impulsem wrzuciłam cząstki mango do kielicha bledera, dodałam sok wyciśnięty z 1 pomarańczy, trochę mleka (miara "na czuja") i odrobinę cukru do smaku i wszystko razem zblendowałam. Efekt? Pyszny, egzotyczny koktajl - wręcz pianka o fajnej, gęstej konsystencji.

 
Na zdrowie!
Marta

niedziela, 1 marca 2015

Priorytety

Jeszcze rok temu obowiązkowym punktem dnia był przegląd blogów wnętrzarskich. Teraz - przeglądając interesujące mnie blogi - przeglądam najpierw te dotyczące dzieci. Czy to znaczy, że moje horyzonty się poszerzyły (o wszystko to, co dotyczy dzieci - a kiedyś przecież było mi obce), czy też wręcz przeciwnie - znacznie zawęziły, bo stałam się monotematyczna i moje życie kręci się wokół dzieci, zupek, kupek, chorób wieku dziecięcego, pieluszek itd. itd...?


Prawdą jest więc, co mówią: punkt widzenia zależy  od punktu siedzenia. Profil moich zainteresowań znacznie się zmienił od czasu urodzenia dziecka. Nie powiem: pojawia się czasem w głowie myśl pt. "A może by tak coś zrobić, zmajstrować, może jakiś projekcik DIY?" I wtedy włącza się rozum i dosłownie słyszę ten śmiech w głowie i pytanie retoryczne i zarazem sarkastyczne, które mi mój rozum zadaje : "He, he, ciekawe kiedy? :D"


Refleksje wnętrzarskie typu "Muszę pamiętać, że od jutra w sklepie X jest wyprzedaż artykułów dekoracyjnych do domu" zostały zastąpione przez pytanie "Gdzie są Pampersy w promocji?". W centralnym punkcie pokoju leży wściekle kolorowa, pstrokata mata do zabawy, która kłóci się z moim poczuciem estetyki, ale godzę się na nią, bo daje mi kilka minut, w ciągu których mogę choć trochę ogarnąć chaos wokół mnie - nic nie poradzę, że mały ją uwielbia, choć ja jej nie cierpię. Wiem jednak, że to stan przejściowy. Na szczęście. Przy takim obrocie spraw pytanie o piękny dywan do pokoju albo nowe zasłony okienne odkładam po prostu na później.

Pozdrawiam niedzielnie
Marta