wtorek, 11 sierpnia 2015

Jeszcze szacunek dla historii czy już zbieractwo?

Próba zachowania rodzinnych pamiątek...
Próba zachowania pamięci o tych, którzy już odeszli...
Próba zachowania wspomnień o latach, które już nie wrócą...
... czy po prostu zbieractwo?



Być może jest to spowodowane moją wzrastającą świadomością upływu czasu - nie wiem, ale za wszelką cenę staram się spośród starych i często bezwartościowych rzeczy uratować, co się da. Dla 90% społeczeństwa stara, drewniana skrzynka z zestawem do naprawy obuwia byłaby zwykłym śmieciem. Dla mnie to relikt przeszłości, który opowiada o codziennym życiu zwykłych ludzi dawniej. Moje dziecko gdy dorośnie już nie będzie zdawało sobie sprawy z tego, że kiedyś tak oczywisty element garderoby jak buty były na wagę złota - nie było ich na wyciągnięcie ręki, za to były robione porządnie i niejednokrotnie przekazywane z pokolenia na pokolenie. Również wszelkich napraw dokonywano samodzielnie i nie była to dla nikogo nadzwyczajna umiejętność - ot...zwykła, codzienna rzecz. Zabawki też były nie lada rarytasem. Nie każdy miał to szczęście, by mieć zabawki z prawdziwego zdarzenia - niektórym do szczęścia wystarczyć musiał patyk, kamyk i sznurek. Ale czy to powodowało, że dzieci były mniej lub bardziej szczęśliwe?

 

Nie wydaje mi się. Kiedyś bardziej niż dziś liczył się nieograniczony niczym kontakt z rówieśnikami. Teraz kontakt został zastąpiony przez media społecznościowe, a zabawki przez coraz bardziej wypasione gadżety elektroniczne. Być może dlatego tak bardzo zależy mi, by zachować choć odrobinę historii. By mój syn z otwartą buzią i zapartym tchem mógł nie tylko posłuchać, jak to było kiedyś, ale również na własne oczy się o tym przekonać. Ostatnio wpadły mi w ręce stare matrioszki, którymi w dzieciństwie bawił się mój tata. Jakimś cudem przetrwały w domu, w którym się urodził i mieszkał przez kilka pierwszych lat życia. Jakimś cudem nie zostały oddane innym dzieciom. Jakimś cudem nie zostały wyrzucone, gdy już nie były nikomu potrzebne. I wreszcie jakimś cudem wpadły w moje ręce, by tym sposobem zostać ocalonymi od zniszczenia i zapomnienia.
 




Faktycznie cud, czy przeznaczenie? :D
Marta 
 

2 komentarze:

  1. Jeśli cię te przedmioty cieszą i póki masz nad tym kontrolę, czyli wiesz co masz i gdzie, to myślę że jest OK. Zdarza mi się z wiekiem coraz częściej obdarzać sentymentem jakieś przedmioty, a taka zabawka po tacie z pewnością byłaby tego warta:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie zbieractwo :d Zbieractwo to choroba, a to pasja:D wiem co mówię, o sama jakiś czas temu kupiłam matrioszki staroszki;) pozdrowiooonka

    OdpowiedzUsuń