wtorek, 28 października 2014

Cotton Ball Lights

Czy chwaliłam się już, że wygrałam w konkursie u Agi łańcuch Cotton Ball Lights? Nieee??? A jednak! Nie wspominałam o tym wcześniej, bo nie chciałam zapeszać - wychodzę z założenia, że dopóki czegoś na własne oczy nie zobaczę, to nie uwierzę. Taki niewierny Tomasz ze mnie jest :) Tak więc dopóki kulki nie trafiły w moje ręce - wolałam nie wychodzić przed szereg. Konkurs skończył się już jakiś czas temu i w pewnym momencie naszły mnie myśli, że chyba mi się coś wydawało, bo po przesłaniu swoich danych nie otrzymałam żadnej informacji zwrotnej. Starałam się o tym nie myśleć za dużo, żeby się nie rozczarować. Co jakiś czas tylko przypominało mi się, że może jeszcze przyjdą i wtedy będę mogła się cieszyć nimi do woli :)
 
 
Nieoczekiwanie dzisiaj do moich drzwi zadzwonił kurier. Nie spodziewałam się żadnej przesyłki, więc szybko doszłam do wniosku, że:
a) albo mąż coś zamówił i zapomniał mi o tym powiedzieć - ale ta wersja była nawet dla mnie mało przekonująca, bo raczej mu się to nie zdarza
b) mam odebrać przesyłkę dla któregoś z nieobecnych w domu sąsiadów.
Nie spodziewałam się wersji c) - że to przesyłka dla mnie. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, a później oczom, gdy już rozpakowałam paczkę z moimi wymarzonymi Cotton Ball Lights. Ta radość - bezcenna.
 
A poniżej - dla uwiecznienia - zwycięski komentarz (tak, tak, mój ;D. No dobra, jeden z trzech, które zwyciężyły, ale w kolejce do łańcucha "Sable" byłam pierwsza). Co trzeba było zrobić? Niewiele: trzeba było opisać swoje najmilsze wspomnienie z dzieciństwa. Napisałam swój komentarz naprawdę od serca i chyba to było kluczem do sukcesu. Każdy z nas ma niepowtarzalne wspomnienia, ale dla mnie najcenniejsze jest i pozostanie skojarzenie z bezwarunkową miłością rodziców i brakiem trosk w dzieciństwie. Rodzice nigdy nie dali mi odczuć, że w domu pojawiły się jakieś problemy. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
 

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, gdy w poście z wynikami konkursu zobaczyłam nazwę swojego bloga! Jak to - wygrałam? Ja??? A już całkiem zapomniałam o konkursie i o tym, że brałam w nim udział :D

 
Z chwaleniem się na łamach bloga postanowiłam się jednak wstrzymać do czasu, gdy CBL faktycznie trafią w moje ręce. Ten dzień nastąpił dzisiaj :) Już wiem, co będę robić wieczorem, gdy mąż wróci z pracy (a co, niech się przyczyni do powstawania łańcucha - w końcu będzie on oświetlać kącik naszego synusia). Efekty - mam nadzieję, pokażę już niebawem. Organizatorom konkursu należą się - raz jeszcze - ogromne podziękowania :)
 
 
Z radosnymi pozdrowieniami
Marta :D

4 komentarze:

  1. Gratuluję...pięknie napisane to i musiała być nagroda. Buziaki i dobrego dnia dla Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie pięknie, ale z pewnością szczerze i z serca. Nawet nie wiesz, jak się cieszę :D

      Usuń
  2. Marta, do mnie także dzisiaj kule dotarły. Właśnie tutaj do Ciebie wpadłam, żeby Ci napisać, ale widzę, że też już dostałaś - super! Ja też nie mogłam się już doczekać :).
    Gratulacje raz jeszcze :)!!! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. kule pieknie odmieniaja wnetrze!

    OdpowiedzUsuń