Ciastka tego typu nie kojarzą mi się z wiosną w żadnym stopniu i pasują mi raczej do zimy. Ale czego się nie robi, gdy zostaje nam dużo białek z jajek i nie wiadomo co z nimi robić? :) Na bezę się nie odważyłam - szkoda mi było czasu i składników, bo jedno i drugie bym pewnie zmarnowała. Nastąpiły więc poszukiwania alternatywy. Decyzja została podjęta szybko: pieczemy kokosanki :) Przepis pochodzi ze strony Pozytywna Kuchnia.
Składniki:
- 5 białek
- 300 g wiórków kokosowych
- 1 szklanka cukru
- 1/4 łyżeczki soli
- 1 łyżka ekstraktu waniliowego (nie miałam, dałam cukier wanilinowy - w ilości "na oko")
- 1/2-1 szklanka mąki* (wypośrodkowałam, dałam 3/4 szklanki mąki)
* Mniejsza ilość (1/2 szklanki) mąki oznacza nakładanie ciasta na blaszkę za pomocą łyżki i kokosanki bardziej ciągnące w środku, po upieczeniu. Więcej mąki to ładniejsze i bardziej kształtne kuli lepione ręcznie, ale nieco bardziej gęsty środek po upieczeniu.
1. Białka ubić za pomocą trzepaczki z cukrem i solą w żaroodpornym naczyniu nad kąpielą wodną, do uzyskania kremowej , gładkiej konsystencji i śnieżnobiałego koloru (dopiero po upieczeniu kokosanek doczytałam, że białka można ubić mikserem, a trzepaczka jest zalecana ze względu na to, żeby nie uszkodzić naczynia żaroodpornego).
2. Dodać wiórki kokosowe i przesianą mąkę, wymieszać dokładnie całość i wstawić do lodówki na 2 godziny.
3. Ze schłodzonej masy uformować niewielkie kulki lub nałożyć za pomocą łyżki na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia lub silikonową podkładkę, w odległości około 3 cm od siebie (ja byłam zbyt niecierpliwa i nie czekałam przepisowych 2 godzin. Ciasto było lepkie, więc nakładałam łyżką masę na blachę, a później zwilżonymi palcami "uklepywałam" zgrabny placuszek).
4. Kokosanki piec przez około 15-20 minut w temperaturze 150-160°C z włączonym termoobiegiem na złocisty kolor.
Smacznego
Marta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz