niedziela, 14 lipca 2019

Pomoc dla Adama

Żyjemy każdy swoim życiem, koncentrując się na własnych problemach. Dopiero kiedy obok nas wydarzy się jakaś tragedia, zdajemy sobie sprawę, że nasze problemy być może wcale nie są tak poważne, jak nam się wydawało. Taką tragedią z pewnością był pożar w Chróścinie, który miał miejsce 12.07.2019r., a który strawił cały prawie cały dobytek Adama i jego rodziny.


Pomoc można oczywiście zorganizować na wiele różnych sposobów: może to być zbiórka pieniędzy, kiermasz, zbiórka nakrętek... - choć wszystko to wydaje się drobnostką w obliczu ogromnych potrzeb na skutek poniesionych strat. To, czego nie strawił ogień - zalali strażacy, ratując tym samym sąsiednie domostwa przed groźnym żywiołem. Nie było mnie tam wtedy, ale relacja osób uczestniczących w akcji ratunkowej do dziś przyprawia mnie o dreszcze i powoduje, że w oczach pojawiają się łzy. Tyle, że moje łzy niewiele im pomogą. Tam trzeba konkretnego działania, a nie tylko pustych słów. 

W internecie pojawiła się już zbiórka pieniędzy na odbudowę gospodarstwa po pożarze, którą możecie wesprzeć tutaj: https://zrzutka.pl/hnh7fk. Każda wpłacona złotówka jest na wagę złota! Jeśli więc czujesz, że możesz: proszę, pomóż!

Kim jest Adam?

Adam może być znany szerszej publiczności jako bohater czwartej edycji programu "Rolnik szuka żony". Sama nie oglądałam tego programu, ale wieść o tym, że Adam startuje do czwartej edycji, wywołała na mojej twarzy życzliwy uśmiech. Znam Adama jedynie powierzchownie, ale uważam, że każdy zasługuje na szczęście - a że chłopak go aktywnie poszukuje, to tylko dobrze o nim świadczy. Wystąpił tylko w odcinku specjalnym i na tym jego telewizyjna przygoda niestety się skończyła - nagranie będzie jednak stanowić pamiątkę tego, czego już nie ma: obejścia i części domu, ale również poukładanej przeszłości i codziennej rutyny sprzed tej ogromnej tragedii.

Ze względu na moją introwertyczną osobowość z lat szkolnych miło wspominam jedynie te osoby, które nadmiernie mi tych lat nie uprzykrzyły. W moich nastoletnich oczach taką pozytywną osobą był właśnie m.in. Adam: spokojny, sympatyczny, uczynny i serdeczny - takiego go pamiętam i wiem też, że nie są to tylko nic nie warte wspomnienia. Po dziś dzień Adam pozostał taki sam: wciąż gotów do pomocy na każde zawołanie - czego sami w niedawnej przeszłości doświadczyliśmy; uśmiechnięty, pracowity i rozsądny.
Adam - w mediach przedstawiony na trochę zagubionego, w rzeczywistości jest zaradny i "poukładany". Znamy się od wielu lat, choć nasze drogi zdecydowanie oddaliły się po zakończeniu szkoły i wejściu w dorosłość. Dziś jednak cała lokalna społeczność robi, co tylko może, by w jakikolwiek sposób pomóc Adamowi i jego rodzicom, którzy w wyniku pożaru stracili ogromną część swojego dobytku. Każdy pomaga tak, jak umie i na miarę swoich możliwości. Ja postanowiłam pomóc w taki sposób, jaki jest dla mnie możliwy na tę chwilę: pisząc. 

Dlaczego o tym piszę?

Ponieważ szukam jakiegoś sposobu na to, by im realnie pomóc. Nie chcę biernie stać i obserwować, jak sami walczą ze skutkami tragedii, która ich spotkała. Najprościej jest przerzucić odpowiedzialność na innych, licząc na to, że "jakoś się ułoży". To "jakoś" samo nie nastąpi, bo straty są zbyt duże. Zdjęcia z miejsca tragedii, które dane mi było zobaczyć, dobitnie pokazują, jaki koszmar przeżyli i co wciąż przeżywają ci ludzie. 

Bierność to najgorsza postawa, jaką można w tej sytuacji przyjąć.
Nie lubię się wychylać z tłumu i opuszczać mojej bezpiecznej strefy komfortu, ale gdy sytuacja tego wymaga, chowam nieśmiałość do kieszeni i proszę o pomoc. Dziś, w obliczu tej wyjątkowej sytuacji, proszę o nią w imieniu Adama i jego rodziny: każda złotówka wpłacona w zbiórce pieniędzy pomoże im powróć do normalnego życia. Bez nas, bez naszej aktywności i działania, bez pomocy osób trzecich - będzie to znacznie trudniejsze, jeśli nie niemożliwe. 

W całej tej tragedii najbardziej podbudowująca była ludzka solidarność: rodzina, znajomi, sąsiedzi - wszyscy oni ramię w ramię pojawili się w Chróścinie, by pomóc ratować to, co jeszcze się uratować dało. W pożarze ucierpiały nie tylko budynki gospodarcze i sprzęty, ale również budynek mieszkalny oraz zwierzęta. I choć media optymistycznie podają, że dom udało się uratować, to rzeczywistość pokazała, że jego stan techniczny jest zły i budynek nie nadaje się do zamieszkania. Tym samym rodzina została bez własnego dachu nad głową, bez narzędzi do pracy i chyba bez nadziei na lepsze jutro. Bardzo chciałabym im tę nadzieję przywrócić.

Bo oni sami nie zrobią nic, ale my RAZEM możemy wszystko!

Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz