środa, 24 lipca 2019

Mini-kiermasz rękodzieła dla Adama i jego rodziny

Gdzieś kiedyś przeczytałam, że wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem: możemy latać wtedy, gdy obejmujemy drugiego człowieka. Interpretacja tekstów literackich nigdy nie była moją mocną stroną, ale tu przekaz jest jasny: tylko pomoc drugiemu człowiekowi i życzliwość względem niego są w stanie wznieść nasze życie i człowieczeństwo na wyższy poziom.

Każdy z nas potrzebuje czasem pomocy: z różnego powodu i w różnym zakresie. Nigdy nie możemy też zapominać o tym, że pewnego dnia to my możemy tej pomocy potrzebować. Warto więc iść przez życie z pokorą i każdego napotkanego człowieka traktować z szacunkiem - bo nigdy nie wiadomo, czy pewnego dnia to właśnie on nie wyciągnie do nas swej pomocnej dłoni.



Stojąc po drugiej stronie barykady i widząc człowieka w potrzebie - pomagajmy, jeśli tylko możemy. Dziś wszyscy staramy się w jakiś sposób pomóc Adamowi - każdy na swój sposób. Dwa tygodnie temu jedyne, co mogłam zrobić dla tej rodziny, to napisać post na blogu i udostępnić go tam, gdzie się da. Dziś chciałabym dołożyć innego rodzaju cegiełkę.

Kocham drewno, uwielbiam rękodzieło i bardzo lubię motywy anielskie - suma tych trzech składowych zaowocowała pomysłem mojego prywatnego mini-kiermaszu na rzecz Adama i jego rodziny. Czy pomysł okaże się trafiony, czy kompletnie od czapy - czas pokaże.



Jeśli więc chcielibyście pomóc razem ze mną, to już teraz bardzo, bardzo serdecznie zapraszam na zakupy :) Nie ma tego dużo, bo czas na więcej nie pozwolił, ale pokażę Wam, co udało mi się przez te niespełna 2 tygodnie stworzyć.

Po pierwsze: anioły z drewna, papieru, gipsu i metalu. Przyznam, że to właśnie z nich jestem najbardziej dumna i już wiem, że w naszym domu też kiedyś zagoszczą podobne egzemplarze :) Każdy z nich jest inny i niepowtarzalny. Największe modele mają wysokość około 70cm, średni około 45cm, najmniejszy około 38cm. Każdy z nich zawiera coś niepowtarzalnego, czego nie mają dekoracje zjeżdżające z fabrycznej linii produkcyjnej: cząstkę mojego serducha.



Po drugie: anioły malowane na drewnie. Bardzo proste, bardzo skromne - bez przepychu i nadęcia. Jak nie dla Ciebie - to może dla kogoś bliskiego? Będą nie tylko dekoracją - ale też pamiątką tego, że kiedyś komuś podałeś rękę w potrzebie.



Po trzecie: kompozycje kamienne z przesłaniem. "Miej serce i patrzaj w serce". Tu chyba nie trzeba więcej słów...



Każda z tych rzeczy jest do kupienia, a jeśli miałbyś jakieś pytania - śmiało pisz, postaram się na nie jak najpełniej odpowiedzieć :) Co najważniejsze: cała kwota, którą uda mi się tym sposobem zebrać, zostanie przekazane rodzinie Adama. Ceny podane są na zdjęciu zbiorczym, ale dla podsumowania jeszcze raz napiszę:

- największe anioły: 60zł/sztuka
- średni anioł: 40zł
- najmniejszy anioł: 30zł
- anioły malowane na drewnie: 10zł
- kamienne serca: 15ł



Pomożesz razem ze mną? Kupując którąś z moich prac, przyczynisz się do tego, co dla Adama najważniejsze: pomożesz mu powrócić do normalnego życia. Bardzo, bardzo serdecznie Cię zachęcam :)


Marta

niedziela, 14 lipca 2019

Pomoc dla Adama

Żyjemy każdy swoim życiem, koncentrując się na własnych problemach. Dopiero kiedy obok nas wydarzy się jakaś tragedia, zdajemy sobie sprawę, że nasze problemy być może wcale nie są tak poważne, jak nam się wydawało. Taką tragedią z pewnością był pożar w Chróścinie, który miał miejsce 12.07.2019r., a który strawił cały prawie cały dobytek Adama i jego rodziny.


Pomoc można oczywiście zorganizować na wiele różnych sposobów: może to być zbiórka pieniędzy, kiermasz, zbiórka nakrętek... - choć wszystko to wydaje się drobnostką w obliczu ogromnych potrzeb na skutek poniesionych strat. To, czego nie strawił ogień - zalali strażacy, ratując tym samym sąsiednie domostwa przed groźnym żywiołem. Nie było mnie tam wtedy, ale relacja osób uczestniczących w akcji ratunkowej do dziś przyprawia mnie o dreszcze i powoduje, że w oczach pojawiają się łzy. Tyle, że moje łzy niewiele im pomogą. Tam trzeba konkretnego działania, a nie tylko pustych słów. 

W internecie pojawiła się już zbiórka pieniędzy na odbudowę gospodarstwa po pożarze, którą możecie wesprzeć tutaj: https://zrzutka.pl/hnh7fk. Każda wpłacona złotówka jest na wagę złota! Jeśli więc czujesz, że możesz: proszę, pomóż!

Kim jest Adam?

Adam może być znany szerszej publiczności jako bohater czwartej edycji programu "Rolnik szuka żony". Sama nie oglądałam tego programu, ale wieść o tym, że Adam startuje do czwartej edycji, wywołała na mojej twarzy życzliwy uśmiech. Znam Adama jedynie powierzchownie, ale uważam, że każdy zasługuje na szczęście - a że chłopak go aktywnie poszukuje, to tylko dobrze o nim świadczy. Wystąpił tylko w odcinku specjalnym i na tym jego telewizyjna przygoda niestety się skończyła - nagranie będzie jednak stanowić pamiątkę tego, czego już nie ma: obejścia i części domu, ale również poukładanej przeszłości i codziennej rutyny sprzed tej ogromnej tragedii.

Ze względu na moją introwertyczną osobowość z lat szkolnych miło wspominam jedynie te osoby, które nadmiernie mi tych lat nie uprzykrzyły. W moich nastoletnich oczach taką pozytywną osobą był właśnie m.in. Adam: spokojny, sympatyczny, uczynny i serdeczny - takiego go pamiętam i wiem też, że nie są to tylko nic nie warte wspomnienia. Po dziś dzień Adam pozostał taki sam: wciąż gotów do pomocy na każde zawołanie - czego sami w niedawnej przeszłości doświadczyliśmy; uśmiechnięty, pracowity i rozsądny.
Adam - w mediach przedstawiony na trochę zagubionego, w rzeczywistości jest zaradny i "poukładany". Znamy się od wielu lat, choć nasze drogi zdecydowanie oddaliły się po zakończeniu szkoły i wejściu w dorosłość. Dziś jednak cała lokalna społeczność robi, co tylko może, by w jakikolwiek sposób pomóc Adamowi i jego rodzicom, którzy w wyniku pożaru stracili ogromną część swojego dobytku. Każdy pomaga tak, jak umie i na miarę swoich możliwości. Ja postanowiłam pomóc w taki sposób, jaki jest dla mnie możliwy na tę chwilę: pisząc. 

Dlaczego o tym piszę?

Ponieważ szukam jakiegoś sposobu na to, by im realnie pomóc. Nie chcę biernie stać i obserwować, jak sami walczą ze skutkami tragedii, która ich spotkała. Najprościej jest przerzucić odpowiedzialność na innych, licząc na to, że "jakoś się ułoży". To "jakoś" samo nie nastąpi, bo straty są zbyt duże. Zdjęcia z miejsca tragedii, które dane mi było zobaczyć, dobitnie pokazują, jaki koszmar przeżyli i co wciąż przeżywają ci ludzie. 

Bierność to najgorsza postawa, jaką można w tej sytuacji przyjąć.
Nie lubię się wychylać z tłumu i opuszczać mojej bezpiecznej strefy komfortu, ale gdy sytuacja tego wymaga, chowam nieśmiałość do kieszeni i proszę o pomoc. Dziś, w obliczu tej wyjątkowej sytuacji, proszę o nią w imieniu Adama i jego rodziny: każda złotówka wpłacona w zbiórce pieniędzy pomoże im powróć do normalnego życia. Bez nas, bez naszej aktywności i działania, bez pomocy osób trzecich - będzie to znacznie trudniejsze, jeśli nie niemożliwe. 

W całej tej tragedii najbardziej podbudowująca była ludzka solidarność: rodzina, znajomi, sąsiedzi - wszyscy oni ramię w ramię pojawili się w Chróścinie, by pomóc ratować to, co jeszcze się uratować dało. W pożarze ucierpiały nie tylko budynki gospodarcze i sprzęty, ale również budynek mieszkalny oraz zwierzęta. I choć media optymistycznie podają, że dom udało się uratować, to rzeczywistość pokazała, że jego stan techniczny jest zły i budynek nie nadaje się do zamieszkania. Tym samym rodzina została bez własnego dachu nad głową, bez narzędzi do pracy i chyba bez nadziei na lepsze jutro. Bardzo chciałabym im tę nadzieję przywrócić.

Bo oni sami nie zrobią nic, ale my RAZEM możemy wszystko!

Marta

wtorek, 9 lipca 2019

Prezent na roczek - tablica manipulacyjna DIY

Już kiedy mój syn był mały majaczyło mi w głowie, by stworzyć mu tablicę manipulacyjną. Tablica manipulacyjna wydaje się być idealnym elementem zajmującym uwagę malca na dłuższą chwilę. Sama nie wiem, jak to się stało, że nie zdążyłam jej zrobić, bo mi dziecko wyrosło. Ostatnio jednak trafiła się sposobność, by nadrobić tę zaległość. Na horyzoncie pojawiła się uroczystość pierwszych urodzin pewnej małej dziewczynki i stwierdziłam, że to doskonała okazja, by sprezentować jej taką tablicę.


Oczywiście, do jej przygotowania musiałam się odpowiednio przygotować. Nie miałam bowiem wszystkich potrzebnych elementów, więc przy okazji zakupów w markecie budowlanym czy sklepach z drobiazgami skompletowałam wszystkie potrzebne elementy i przystąpiłam do dzieła.

Wbrew pozorom było to dość czasochłonne zajęcie, bo zależało mi, żeby tablica była również estetyczna - wszak miał to być prezent. Ustaliłam więc paletę barw (beż, czerń, czerwień) i starałam się jej trzymać. Do dyspozycji miałam kawałek płyty mdf, kawałki dębowego obłogu (dla niewtajemniczonych: to taka cienka warstwa naturalnego drewna, grubsza i bardziej sztywna od forniru) i resztki dębowej deski oraz kupione elementy. Całą zabawa polegała na tym, by to wszystko poskładać w ciekawą i bezpieczną dla dziecka całość.

Jak zrobić tablicę manipulacyjną?

Tablica manipulacyjna DIY jest bardzo prosta do wykonania. Ja w pierwszej kolejności przygotowałam podstawę, czyli kawałek płyty mdf, który wyszlifowałam i pomalowałam w wybranym kolorze. Lepsza w tym miejscu byłaby sklejka, ale akurat takiej nie posiadałam. Następnie wyszlifowałąm wszystkie drewniane elementy, żeby nie miały żadnych zadziorów i zadr, o które mogłaby się skaleczyć obdarowana. Następnie rozplanowałam ułożenie poszczególnych elementów i przy pomocy wkrętów oraz kleju na gorąco przymocowałam je do płyty bazowej. Co ważne, cały spód płyty mdf został podklejony filcem, żeby zabezpieczyć podłogę przez ewentualnymi zarysowaniami, które mogłaby spowodować tablica manipulacyjna.

W moim odczuciu tablica manipulacyjna to doskonały pomysł na prezent zarówno dla dziewczynki, jak i dla chłopca. Planując zakup takiej tablicy, możesz być zaskoczony cenami gotowych zestawów. Ja po swojej przygodzie z robieniem jej wiem już, że jest to cena adekwatna do włożonej pracy. Dziwiłam się, jak kawałek drewna i kilka elementów mogą kosztować aż tyle. Teraz już wiem, że stworzenie z tego wszystkiego estetycznej i bezpiecznej zabawki jest tyle warto. Z tego właśnie powodu warto podjąć się samodzielnego wykonania tablicy. Będzie to kosztowało trochę pracy, ale przy odrobienie szczęścia będzie to Twój jedyny koszt. Jeśli akurat dysponujesz niepotrzebnymi klamkami, zasuwkami, zamkami błyskawicznymi tudzież innymi skarbami, które Tobie są już niepotrzebne, a mogłyby zaciekawić dziecko - to już połowa sukcesu. Jeśli jednak musisz to wszystko kupić - to i tak całe zakupy prawdopodobnie wyjdą taniej niż zakup gotowej tablicy.


Warto jednak włożyć trud w zrobienie tablicy manipulacyjnej, bo to zabawka, która towarzyszy dziecku, ale nie bawi się za nie. Wymaga od malca zaangażowania i aktywności. Z pewnością nie znudzi się tak szybki, jak grająco - jeżdżące plastikowe potworki, które zajmują uwagę dziecka jedynie na krótką chwilę, po czym kończą swój marny żywot rzucone w kąt i zapomniane.

Marta