poniedziałek, 12 listopada 2018

Nauka szycia - moje początki

Od razu zaznaczam, że wciąż tkwię w fazie "nauka szycia - faza wstępna". Progresu nie ma - a przynajmniej ja uważam, że tego, co robię, nie można jeszcze absolutnie nazwać umiejętnością szycia. Tyle tytułem wstępu :)



Szyć chciałam od zawsze. Miałam nawet kilka zrywów, że maszyna już stała na stole, ale jakoś nigdy nic z nich nie wychodziło. Pierwsza poważna próba nastąpiła, gdy oddałam jakąś starą maszynę do szycia, która poniewierała się w domu, do naprawy. Pan ją naprawił - i owszem, ale jednocześnie trochę zniechęcił i podciął skrzydła słowami "Pani i tak sobie na tej maszynie nie poradzi". No cóż - miał rację. Nie wiem, jak rozwinęłaby się sytuacja, gdyby te słowa nie padły? Być może już od roku potrafiłabym wykorzystać potencjał maszyny do szycia - a tak po kilku niepowodzeniach rzuciłam ją w kąt - to tak w przenośni, bo w znaczeniu dosłownym spakowałam ją i wyniosłam tam, skąd przybyła, czyli na strych. A konkretnie w jego najgłębsze zakamarki.


Podejście numer dwa miało miejsce, gdy o moich nieśmiałych próbach dowiedziała się babcia. Wtedy właśnie w moje ręce trafiła nieużywana już przez nią maszyna do szycia. Babcia cierpliwie mi wszystko wytłumaczyła, ja udokumentowałam sobie pewne rzeczy w formie cyfrowej (no przecież, że chodzi o przebieg nitki - to coś, czego nigdy nie potrafię ogarnąć na chłopski rozum) i z tym pożyczonym nabytkiem wróciłam do domu. Tu jednak również nie uchroniłam się przed porażką - maszyna mnie nie słuchała, wydawało mi się, że nie potrafię jej okiełznać. Znów się zniechęciłam i odłożyłam maszynę na bok. Coś jednak nie pozwalało mi się tak szybko poddać i sukcesywnie, co jakiś czas wyciągałam ją i próbowałam swoich sił. Aż pewnego dnia przyszedł przełom: usiadłam do maszyny, a ona się nie zbuntowała. To była dla mnie ogromna motywacja, że może coś jeszcze z tego mojego szycia będzie. I tak trwałabym w tym samozachwycie, gdyby nie moja wybujała ambicja. No bo skoro już "potrafię" szyć, to mogę uszyć, co tylko zechcę. No po przecież "heloł! Jestem boginią szycia i mogę przenosić świat" :D

Teoretycznie.

Stan upojenia własnymi umiejętnościami trwał do momentu, gdy postanowiłam uszyć materiałowe choinki na święta (tak, już w listopadzie :D). I wtedy okazało się, że - cholera - jednak nie potrafię szyć :D Proste linie ogarniam, ale wykonanie narożników tak, żeby nie ciągnęły materiału, to wciąż jeden z wielu elementów, których muszę się nauczyć. Wiem, że to wymaga ćwiczeń i nie od razu Kraków zbudowano, ale  ja przecież nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła od czegoś trudnego: w końcu po co się uczyć na najprostszych formach, gdy można od razu spróbować czegoś skomplikowanego :) Niezależnie od osiągniętych efektów czuję jednak, że było mi to potrzebne - to dało mi zastrzyk pozytywnej energii i wiarę we własne umiejętności :) Co z tego, że nie umiem w narożniki.(i właściwie w nic innego również...) - ale już się tej maszyny nie boję i stawię jej czoła!


Na nic jednak by się zdały jedynie moje chęci, jeśli nie miałabym duchowego wsparcia z zewnątrz:
joulenka i joanka_z - to dziewczyny, które inspirowały mnie w każdej chwili zwątpienia. To ich zapał, zaangażowanie i energia płynące z prowadzonych przez nie blogów motywowały mnie, by nie ustawać w próbach i wciąż walczyć o swoje marzenia. To one wciąż podsycały moje pragnienie, by nauczyć się szyć. Mimo częstego zniechęcenia każdorazowa wizyta na ich blogach owocowała nowym postanowieniem: "Nie poddam się, w końcu nauczę się szyć!" I chyba właśnie takie sytuacje są dowodem na to, że blogi są ogromną wartością i żal by było, gdyby zniknęły. Instagram - mimo, że piękny - oraz inne media społecznościowe nigdy nie byłyby w stanie wzniecić iskry i rozpalić ognia chęci do działania. Dzięki Wam, dziewczyny, bo mimo, że nie znamy się osobiście, wniosłyście do mojego życia bardzo wiele :)

Marta

1 komentarz:

  1. jak to mówia trening czyni mistrza i sama wiem po sobie że nie ma rzeczy niemożliwych i mozna nauczyc sie szyc jesli tylko sie chce. Pamiętam jak szyłam pierwsza poszewkę na tzw, zakładkę troche było z tym wyzwania by szew był prosty a nie przypominał wężyka.

    OdpowiedzUsuń