czwartek, 8 listopada 2018

Kaktusy w szkle. Powrót do przeszłości

Czasem pewne przedmioty przywodzą na myśl wspomnienia. Tym razem ani przedmiot, ani wspomnienia nie dotyczą mojej osoby, a kogoś mi bardzo bliskiego. Śmiałabym rzec: najbliższego ;) Tą osobą jest mój mąż i coś, co towarzyszyło mu przez całe dzieciństwo i młodość. Trochę to nietypowe, ale sprawa dotyczy tego magicznego szklanego terrarium w kształcie zamku, które było stanowiskiem dla kaktusów. Może to wydawać się dziwne, ale mój mąż miał zawsze pokój pełen kwiatów i dobrą do nich rękę. Do dziś pamiętam ten zastawiony parapet w jego pokoju kawalerskim. I dodać trzeba, że o te kwiaty dbał sam, a one odwdzięczały mu się cudownym wzrostem. Fakt - większość stanowiły kaktusy, ale ja nawet kaktusa byłabym w stanie uśmiercić, więc słowa uznania się należą :) Szczerze mówiąc, ja tego zamku nie kojarzę w ogóle, chociaż wszyscy mnie przekonują, że przez 10 lat naszego bycia ze sobą on niewzruszenie stał na tym parapecie pełnym kwiatów - no nie pamiętam, przysięgam (widocznie miałam inne priorytety niż ocena wystroju pokoju mojego przyszłego męża ;P)




Po jego wyprowadzce z domu rodzinnego wiele się zmieniło, pokój zyskał inną funkcję, a zamek powędrował na strych, niechciany przez nikogo. Teraz - przy okazji remontu poddasza i generalnych porządków z tym związanych - jego piękno ujrzało światło dzienne :) Teściowa dobrodusznie zaproponowała mi jego przyjęcie, z czego ja oczywiście zachwycona skwapliwie skorzystałam. Jednocześnie mojemu mężowi włączył się tryb "wspomnienia" - to cudowne, jak jeden przedmiot potrafi nas przenieść do przeszłości! Z relacji P. terrarium zostało przywiezione z Niemiec przez jego ciocię, gdy on był jeszcze dzieckiem. Zawartość stanowiły kaktusy, który pięknie rosły i cieszyły jego oczy. Towarzyszyły mu przez całe dzieciństwo i młodość i właściwie nie wiem, dlaczego wcześniej (jakieś 10 lat temu :D) nie dostrzegłam potencjału tego szklanego cuda. Na szczęście, teściowa nie pozwoliła mu wylądować w koszu na śmieci i dziś szczerze cieszy nasze oczy. Moje - bo to piękny przedmiot. Mojego męża - bo przywołuje miłe wspomnienia z dawnych lat.


Żeby więc dalej trwała ta dobra historia, postanowiłam również posadzić w nim kaktusy. Pasują tam wspaniale. I nie do wiary, że coś, co ma już co najmniej 20 lat, tak bardzo wpisuje się w obecne trendy i świetnie się prezentuje na naszym parapecie. Oby przetrwało kolejnych 20 lat i w przyszłości stanowiło jedno ze wspomnień szczęśliwego domu naszego Syna - tego sobie życzę :)

Marta

1 komentarz:

  1. Piękna historia. Wspaniale, że zameczek się odnalazł i tak pięknie zdobi Wasze mieszkanko. Pozdrawiam serdecznie Ela

    OdpowiedzUsuń