W taki dzień jak dziś, gdy nawet czubka nosa nie chce się wyściubić na dwór, nie pozostaje nic innego, jak zakopać się pod kocem i upić herbatą. Nie da się ukryć - jesień rozpanoszyła się na dobre. odebrała nam piękne, słoneczne dni, dając w zamian aurę kapryśną i chłodną. Człowiek marzy tylko o tym, by wrócić do domu. A tam... No właśnie, co czeka na Was po powrocie z jesiennego spaceru?
Bo na mnie czekają poduszki. Cała góra poduszek...
Jestem od nich uzależniona - muszę to przyznać. Wszędzie widzę poduszki, lub materiał na nie. Ich ilość w naszym domu rośnie w tempie zastraszającym, szerzy się jak jakaś zaraza. Pocieszam się jednak, że bywają gorsze nałogi, a minimalistką i tak nigdy nie zostanę. Bo choć uwielbiam ład i porządek wokół siebie, to jednak nie lubię, gdy wnętrze nie jest przytulne i wieje w nim "chłodem". Ja kocham tkaniny - za to, jak potrafią odmienić każdy kąt i sprawić, by zawsze chciało się do niego wracać. Nie dla mnie ascetyczny narożnik z jedną poduszką, bez przytulnych pledów i koca "pod ręką". Nie dla mnie okna bez zasłon - choćby tych najdelikatniejszych i eterycznych.
Nie mam już na te moje poduszki miejsca - to też muszę przyznać, ale nie potrafię z tym walczyć.Wciąż więc ich przybywa, a ja nieustannie wymyślam nowe. Co rusz przychodzą mi do głowy pomysły na kolejne egzemplarze, a ja nie potrafię im się oprzeć. Nikt z domowników już nawet nie pyta, co nowego robię, bo odpowiedź jest nader oczywista.
Najnowszym przychówkiem w tym całym stadzie jest szydełkowa poduszka zrobiona z bawełnianej, mięsistej włóczki. To prototyp, z którego nie jestem do końca zadowolona - ale taka próba była potrzebna, by w przyszłości ustrzec się popełnionych błędów.
Dzięki niej wiem, jak zachowuje się materiał. Nauczyłam się też, jak łączyć poszczególne kawałki włóczki, by łączenie było jak najmniej widoczne. Dowiedziałam się, jaka jest wydajność takiej włóczki. To daje mi solidne podstawy i być może sprawi, że następny egzemplarz będzie dużo, dużo ładniejszy - mimo, iż zrobienie tej poduszki było czasochłonne, czuję, że powstaną następne :)
SKRÓCONA INSTRUKCJA WYKONANIA SZYDEŁKOWEJ PODUSZKI Z T-SHIRT YARN (DIY)
Do zrobienia tej poduszki użyłam bawełnianej, własnoręcznie robionej włóczki (tzw. t-shirt yarn, o której pisałam TU) przy użyciu szydełka 10mm. Podstawą było zwykłe kółko, na które przepis znalazłam tu. Trochę zmodyfikowałam początek robótki, robiąc magic ring zamiast początkowych 4 oczek łańcuszka. Sama robótka jest prosta, bo opanować trzeba jedynie umiejętność robienia słupków na szydełku. Dzięki mięsistej włóczce, robótki szybko przybywa, ale jednocześnie włóczki ubywa w tempie ekspresowym - miejcie to na uwadze :) Trzeba jej sporo, by skończyć projekt. Z tego też powodu tył mojej poduszki jest gładki i wykonany z materiału, który pozyskałam ze zbyt krótkiej dla mnie bluzy dresowej - wszak nic się nie może zmarnować :) Całkiem przypadkiem na poduszce wyszedł mi lekki efekt ombre - a to za sprawą nierównomiernie spranych t-shirtów. Jeśli więc zależy wam na jednakowej kolorystyce, to niestety macie dwa wyjścia: albo kupujecie gotową włóczką (która też nie gwarantuje jednolitego wybarwienia), albo farbujecie białe t-shirty w potrzebnej Wam ilości.
Zachęceni? Spróbujecie swoich sił ? :)
Marta