piątek, 19 maja 2017

Naturalna kartka komunijna DIY

Maj to chyba mój ulubiony miesiąc. 
Maj to słońce i zapachy...
Maj to też miesiąc komunijny.


W tym roku również w naszej rodzinie będziemy świętować uroczystość przyjęcia Najświętszego Sakramentu przez pewnego młodego dżentelmena :)
I choć to kwestia dyskusyjna, to jednak uważam, że jeśli mam kupić coś, co ani z sentymentalnego, ani praktycznego, ani estetycznego punktu widzenia nie będzie stanowiło cudownej pamiątki tego dnia, to wolę nie kupować nic, tylko podarować pieniądze.


Co zagorzalsi przeciwnicy takiego rozwiązania pewnie zaraz wytoczyliby mi tysiąc argumentów "przeciwko" - ja jednak, mając w pamięci własne wspomnienia związane z tym wyjątkowym dniem, uważam, że nie ma w tym nic złego. 

Sama dostałam pewną ilość gotówki, którą później rozdysponowali rodzice. Część została przekazana na pokrycie kosztów przyjęcia, a za resztę dostałam obiecany rower i rolki. Do dziś pamiętam te emocje towarzyszące zakupom i do dziś miłość do roweru mi została :) Uważam więc, że taka forma prezentu nie jest niczym złym - pod warunkiem, że dziecko pamięta, co jest istotą tego wyjątkowego dnia.

Jak jednak przekazać pieniądze w sposób elegancki i niekłopotliwy?
Rozwiązaniem może być kartka-kopertówka. Albo udawana kopertówka - jak moja. Nie chciałam przynosić dziecku w prezencie dodatkowo kwiatów czy słodyczy, postanowiłam więc, że moja "kopertówka" musi być "przestrzenna", by sama w sobie stanowiła prezent.


Co uwielbiam w maju
Oczywiście bez. 

I to właśnie bez stał się głównym bohaterem tej kartki.
Wszystkie elementy, które ją tworzą, to materiały łatwo dostępne - w moim przypadku już od dłuższego czasu leżały pochowane w domu i tylko czekały na swoją kolej. Stęskniłam się za pracą z papierem, ale teraz z przyjemnością pochowam ten majdan z powrotem do szafy, bo robienie kartek w towarzystwie dwulatka to jednak nie najłatwiejsze przedsięwzięcie :)

Pozdrawiam Was majowo
Marta

3 komentarze: