Przybyło obowiązków, ale przybyło też radości. Jakżebym mogła więc w dniu urodzin, na które On z takim napięciem czekał - nie wyprawić mu choćby skromnego przyjęcia? Patrząc na radość naszego dziecka, na te błyszczące oczy i śmiejącą się buzię, wiem, że było warto.
W roli skromnego urodzinowego tortu wystąpiło niezastąpione szwedzkie ciasto waniliowe, które udekorowałam kremem mascarpone, wieńcząc "dzieło" kwiatem hortensji, girlandą, świeczkami i - co najważniejsze - borówkami. Ktoś mógłby mi zarzucić, że dekoracja jest zbyt poważna i nieadekwatna do wieku dziecka. Ja odpowiedziałabym tylko, że żadna lukrowa postać tudzież bajkowa figurka nie sprawiłaby mojemu synowi takiej radości, jak borówki. Borówki wielbi miłością niezmierną i bezgraniczną. Borówki wręcz kocha. Przez borówki to ja kiedyś z torbami pójdę, zważywszy na ich aktualną cenę... :P Ciasto upstrzone borówkami było strzałem w dziesiątkę! Spełniłam więc jego wymagania smakowe (choć prościej byłoby mu dać borówki prosto z pudełka, bo i tak je z ciasta powybierał :D), a swoje estetyczne.
Nasze dziecko... Nasz dwulatek...
Codziennie dziękuję Bogu za ten dar i codziennie staram się doceniać jego obecność przy nas. Nie każdemu jest to pisane.
Synku, dziękuję, że jesteś.
Marta
WOW super to wygląda !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJest za co dziękować! Kiedy spotykam osoby bezdzietne, od lat starające się o malucha, doceniam jeszcze mocniej tę niełatwą codzienność.
OdpowiedzUsuń