piątek, 5 sierpnia 2016

Rozmnażanie hortensji z pędów - pierwsze ogrodnicze kroki

Nigdy nie podobały mi się hortensje. Najłagodniej ujmując: nie byłam ich miłośniczką. Ale z czasem mój gust zaczął się zmieniać. Ewoluować. Dojrzewać. Nie tylko jeśli chodzi o hortensje. Gdy więc kilka dni temu moim oczom ukazały się piękne, bladofioletowe kwiaty, wiedziałam, że to jest coś, co chciałabym mieć w swoim ogrodzie! A że nie mam jeszcze własnego ogrodu? No i co z tego! Poprosiłam więc właścicielkę, bym mogła uszczknąć kilka pędów. Obawiałam się jedynie, jak zniosą całodzienną podróż. Jednak owinięte mokrym ręcznikiem papierowym i folią dotarły do domu bez najmniejszego uszczerbku. W pierwszym odruchu włożyłam je tylko do słoika z wodą, a wróciłam do nich dopiero dwa dni później.


Co zrobiłam:
1. Dwa pędy zostawiłam w całości: nie ruszałam ich wcale
2. Z jednego pędu odcięłam tylko czubek, który od razu włożyłam do wody - reszta długiego pędu również trafiła do naczynia z wodą. Wszak nic nie może się zmarnować :)
3. Ostatni pęd porozcinałam na fragmenty i każdy osobno umieściłam w naczyniu z wodą.
Cięcia wykonywałam mniej więcej 1cm nad parą liści i jakieś 5-6-7cm pod parą liści, tak, by uzyskać fragment 7-10 centymentrowy. Jak widać, każdy fragment to 1 para liści, kawałeczek pędu powyżej i dłuższy pęd poniżej. Dodatkowo - podążając za radami znalezionymi w internecie - poprzycinałam każdy liść do połowy, żeby ograniczyć parowanie.


Moja wiedza ogrodnicza jest nikła. Dopiero zgłębiając temat dowiedziałam się, że kolor kwiatów hortensji zależy od gleby: im bardziej kwaśna, tym bardziej niebieskie są kwiaty. Im odczyn bardziej neutralny, tym bardziej różowe wybarwienie. Dopiero po przyswojeniu tej informacji zdałam sobie sprawę, że jeśli nawet mój eksperyment zakończy się powodzeniem, to efekt końcowy i tak może być bardzo daleki od oczekiwanego...
Cóż, nie jestem ogrodnikiem - wprost przeciwnie: w ogrodzie rodziców moim jedynym obowiązkiem było kiedyś pielenie chwastów, a i w tym nie byłam mistrzem... Och, ileż razy zamiast chwastu wyrwałam jakiegoś kwiatka - nie zliczę. Ale co poradzę, że to takie podobne było... :) Jeśli więc z tych pędów uda mi się w ogóle cokolwiek wyhodować - to i tak będzie mój pierwszy ogrodniczy sukces :) Trzymajcie kciuki!

Marta

3 komentarze:

  1. Bardzo hortensje lubię! Ale o tym jak je z pędów rozmnożyć - nie miałam pojęcia, może też się pokuszę o taki eksperyment :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę powodzenia i trzymam kciuki za wspaniałe efekty :-) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię hortensje :) Jednak chyba nie mam cierpliwości by je rozszczepiać, więc pewnie kupiłabym gotowy pąk ;) i dobrze wiedzieć po co tnie się te liście - zawsze się zastanawiałam ;) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń