sobota, 19 marca 2016

Wielkanoc tuż, tuż...

Za tydzień o tej porze pokarmy będą już poświęcone, wyprasowane ubrania będą czekać na rezurekcję, a dzieci zaczną powoli wypatrywać zajączka. Nam wyjątkowo daleko w tym roku do radosnego oczekiwania na najważniejsze święta w roku - ciągnące się w nieskończoność choroby skutecznie zniechęcają też do jakiejkolwiek aktywności związanej z dekorowaniem domu. Zresztą ja zawsze mówię, że do świąt Wielkanocnych jakoś nie mam serca - mimo, że to najważniejsze święta w kościele katolickim, to jednak Boże Narodzenie zdecydowanie lepiej mnie nastraja. Mimo, że to zima, śniegi, mrozy i ciemności, to jednak zdecydowanie wygrywają w rankingu świąt. 


Bardziej z poczucia obowiązku i wyrzutów sumienia postanowiłam dosłownie symbolicznie pokazać, że i u nas zając jest mile widziany. Jak co roku od kilku lat, wartę pełnią dwa drewniane zające (sama zrobiłam, własnymi rękami :D), a w szklanym słoju wymoszczonym "kołderką" z mchu (z ogrodu), leżakują jajka (też kilkuletnie, ale w coraz gorszym stanie. Farba plakatowa nie jest jednak zbyt trwała...). Zdecydowanie najpiękniejszą dekoracją jest jednak słoneczko, które coraz częściej zagląda w nasze okna i sprawia, że świat od razu staje się piękniejszy... 


Na tydzień przed świętami chciałam Wam więc życzyć zdrowia i spokoju ducha... - mogą się przydać w tej przedświątecznej gonitwie. Spokój... Tylko spokój nas uratuje... :)

Pozdrawiam
Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz