Kilka dni temu zaskoczył mnie telefon od babci. Pierwsze słowa, jakie usłyszałam po podniesieniu słuchawki, brzmiały: "Chcesz rogi?". Totalnie zbita z tropu nie bardzo wiedziałam, co odpowiedzieć. Od słowa do słowa wyciągnęłam z babci, o co chodzi z tymi rogami. Okazało się, że dziadek znalazł w lesie (zamiast grzybów, na które się wybrał) małe poroże jelonka (tak przynajmniej twierdzą dziadkowie - ja się nie znam i wierzę na słowo). Wiem natomiast, że jest to gorący trend we wnętrzarstwie. Na skandynawskich blogach co rusz zobaczyć można zdjęcia poroży (tak naturalnych, jaki i sztucznych, a także takich w wersji DIY). Okazało się jednak, że są to nie tylko rogi, ale wręcz cała czaszka. Co prawda niekompletna - brakuje nosa (czy jak to się tam fachowo zwie), ale jednak znaczna część jest zachowana.
Powiem szczerze, że dotykanie go bardzo działa na moją wyobraźnię i nie należy do najprzyjemniejszych. Z tego samego powodu nigdy nie zdecydowałabym się na noszenie prawdziwego, naturalnego futra. Czego jednak się nie robi, by spełnić swoją zachciankę o skandynawskich klimatach w czterech ścianach...
Również Pinterest pokazuje wiele inspirujących zdjęć związanych z porożem. Nie tylko jako standardowo rozumianą dekorację ścienną, ale również element składowy świeczników, lamp, "uchwytów" do zasłon okiennych itd.
Wizja już jest, gdzie poroże zawiśnie, tylko najpierw muszę się pobawić w protetyka :D Bo niestety zęby, które się zachowały, nie trzymają się za dobrze szczęki i obawiam się, że mogłyby z czasem powypadać. Trzeba więc temu zawczasu zaradzić :D
Z ciepłymi, jesiennymi pozdrowieniami
Marta
Matko co ja bym dała za takie rogi!!!!!!!!!!!!! ale z Ciebie szczęściara! <3
OdpowiedzUsuńI ja chętnie te rogi przygarnę...świetne ;-)
OdpowiedzUsuń