niedziela, 24 sierpnia 2014

Kolejne trofeum - tym razem upolowaliśmy owieczkę :)

Tydzień temu zawitaliśmy na szybkie zakupy do centrum handlowego. Przy "okazji" zaciągnęłam męża do sklepu, który mnie chyba teraz najbardziej interesuje ze względu na swój asortyment. Nie mówię, że lubię tam kupować, bo ceny są zdecydowanie zawyżone, ale tym razem okazało się, że w promocji jest chusta do noszenia dzieci - i to ta, którą sobie upatrzyłam. Regularna cena w sklepie to 199.00zł., ta sama chusta na stronie producenta 187.00zł. + oczywiście koszt przesyłki, a my ją wyhaczyliśmy w promocji za 159.00zł! :) Jasne - to nie jest mała kwota. W tej cenie to bym miała mnóstwo innych rzeczy dla małego, ale co zrobić... Mój mąż wciąż się śmieje, że moje studia do tej pory dużo nas kosztują - bo w dużej mierze moją chęć posiadania takowej chusty dla potomka zdeterminowało  wykształcenie. Na studiach przedstawiano nam chustę jako dobrodziejstwo, więc ufam, że mądrzejsi ode mnie mieli rację.
 
 
Upatrzyłam sobie chustę LennyLamb, a z braku odcieni szarości wybrałam kolor "Leśna Niezapominajka" - ot, taka moja fanaberia. Za kilka miesięcy zobaczymy, jak będzie zdawała egzamin. I to też nie jest tak, że jestem fanatyczką i jak chusta to tylko chusta i nic więcej. Absolutnie! Nie wyobrażam sobie, żeby ciągle nosić młodego w chuście, w momencie gdy wózek stoi obok bezużyteczny. Chusta ma po prostu służyć jako alternatywa.
 
 
Póki co czekamy, przed nami jeszcze dwa miesiące z hakiem. Nie wiem, czy się bardziej cieszę, czy boję - bo obecnie króluje u mnie huśtawka nastrojów.
 
Póki co pozytywnie nastawiona do życia
Marta
 

1 komentarz:

  1. Marta...ja nie chustowałam ;-) ale rozumiem całkowicie Twoją chęć posiadania. Tym bardziej się cieszę, że udało Ci się trafić na promocję. Buziaki dla Ciebie i dobrego dnia ;-)

    OdpowiedzUsuń