Dziś - o radości - temat nie-kulinarny... Za to bardzo życiowy :) Chociaż może bardziej pasujący do wczorajszego Dnia Dziecka, a ja oczywiście spóźniona jestem :) Ale w czym rzecz: nie wiem, jak ma się sytuacja w innych częściach Polski, ale w moim najbliższym otoczeniu pojawiło się ostatnio mega dużo ciężarnych kobiet (sama zresztą do tej grupy należę od jakiegoś czasu). Czasem mam wręcz wrażenie, że przeważają nad tymi, które w ciąży nie są :) W związku z tym co jakiś czas zdarza mi się wybrać w odwiedziny do tych nowo narodzonych członków społeczności i nie wypada iść z pustymi rękami.
Ostatnia z takich wizyt to wizyta u nowonarodzonego syna koleżanki. W ramach podarunku: karteczka (inspirowana dziecięcymi kartkami kasiorki), paczka pieluch (marki nie będę wymieniać) i kocyk. Wszystko wykonane i obfocone w tempie ekspresowym, dosłownie 5 minut przed wyjściem z domu, dlatego na zdjęciach nie należy się doszukiwać jakiegoś specjalnego artyzmu :)
Paczuszka ucieszyła bardziej mamę niż właściwego obdarowanego, który w czasie mojej wizyty słodko spał :), ale najważniejsze, że prezent został odebrany bardzo pozytywnie. A w niedługim czasie czeka mnie jeszcze wiele takich paczek, ale cieszę się, mogąc sprawiać komuś radość :)
Z pozdrowieniami
Marta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz