Teoretycznie wszyscy wiemy, że świat jest pełen różnic. Problem zaczyna się wtedy, gdy z tymi różnicami przychodzi nam się mierzyć. I nie chodzi tu bynajmniej o kontrowersyjne poglądy, wygląd czy nieakceptowalne społecznie zachowania – najgorzej, gdy krytycznej ocenie podlega charakter drugiego człowieka. Z tym właśnie muszą się mierzyć WWO.
Pod pojęciem WWO kryje się wysoko wrażliwa osoba, której mózg pracuje inaczej niż większości społeczeństwa. WWO odbierają bodźce ze świata inaczej, głębiej. Dostrzegają szczegóły, niezauważalne dla innych. Wykazują się dużym poziomem empatii i zrozumienia dla innych osób. Są raczej obserwatorami, niż aktywnymi uczestnikami wydarzeń - muszą dłużej się zastanowić, zanim zaczną działać, miewają trudności z podejmowaniem decyzji. Nie lubią niespodzianek, do których nie są przygotowani i nad którymi nie mają kontroli. Dużo analizują, rozważając różne możliwe warianty działania. W podejmowanych przez siebie aktywnościach są ostrożne, a wszelkie działania wykonują sumiennie i z należytą starannością. Należy przy tym zaznaczyć, że wysoka wrażliwość to nie choroba. Szacuje się, że w WWO stanowią 15-20% całego społeczeństwa, a więc wcale nie tak mało.
„Dziwak”
Wyobraź sobie, że na 10 osób aż 2 to WWO. Zaskoczony? Oczywiście, że tak. Wynika to pewnie z faktu, że większość WWO już we wczesnym dzieciństwie odkrywa swoją „inność”. Czując, że odstają od grupy, starają się przystosować do zachowania pozostałych, skrzętnie ukrywając rzeczywiste odczucia. Przebywając w większej grupie WWO czują się nieswojo, często więc odłączają się od towarzystwa, czym zyskują łatkę „dziwaka”. Często wyczuwają negatywne emocje panujące w grupie – nawet jeśli nie mówi się o nich głośno. To powoduje u nich dyskomfort, odczuwalny nie tylko na poziomie emocji, ale również fizyczności. WWO odczuwają wszystko „bardziej”: dźwięki, smaki, zapachy, światło, dotyk… Denerwuje naruszanie ich strefy osobistej, głośne dźwięki dekoncentrują, zapachy przywołują obrazy przeżyć, silne światło razi… To tylko nieliczne przykłady bodźców, które dla innych są normalne, a dla WWO stanowią utrapienie.
W praktyce WWO to wiele różnych reakcji na pozornie błahe bodźce. Ja też zaliczam się do tej grupy osób i wiem, jak bardzo zewnętrzny świat potrafi nas zmęczyć. Nasze reakcje na przebodźcowanie są najczęściej kwitowane przez innych jako: "przesadzasz!", "nie bądź taka nadwrażliwa!", "przecież to nie powód do płaczu...". I choć generalnie WWO wykazują podobne reakcje i zachowanie na docierające do nich bodźce, to każda z tych osób będzie miała swoje "najsłabsze strony".
U mnie takim TOP 5 jest:
1. Nieumiejętność normalnej rozmowy w grupie ludzi. Hałas mnie dekoncentruje, nie umiem zebrać myśli, czuję się przebodźcowana, nie kleją mi się zdania. Sytuacji nie ułatwia świadomość, że oto właśnie w oczach mojego rozmówcy stałam się idiotką roku. Cóż z tego, że na piśmie jestem erudytą, skoro w mowie – debilem?
2. Szybko narastająca irytacja na niskie dźwięki: monotonny szum wentylatora, zmywarka susząca naczynia. Absolutny wściek na buczący telewizor, irytacja w reakcji na ogólny hałas.
3. Jestem wyczulona na temperaturę otoczenia. Moje optimum w domu to 23 stopnie Celsjusza. I ekolodzy sobie mogą trąbić ile chcą, żebyśmy obniżali temperaturę w domach choć o jeden stopień, a już optimum to 20. No sorry, ja tak nie potrafię. Próbowałam. Gdy temperatura spadnie mi w domu do 22 stopni, zaczynam marznąć, a im bardziej mi zimno, tym bardziej jestem zdenerwowana – więc nie, obniżanie temperatury w domu nie wchodzi w rachubę, choćby ze względu na zdrowie psychiczne moich bliskich. Jestem w stanie odczuć nawet jednostopniowy spadek temperatury i jest to dla mnie wręcz boleśnie dotkliwe. Ale żeby nie było: upałów też nie toleruję
4. Miarowe, powtarzające się odgłosy, jak stukanie długopisem czy dziecko kopiące stół potrafią doprowadzić mnie do szewskiej pasji.
5. Unikam kontaktu wzrokowego – nie dlatego, że kogoś nie lubię, ale dlatego, że mam wrażenie, że z moich oczu można wyczytać wszystko, co siedzi mi w głowie. Nie lubię, jak dotykają mnie inni ludzie (w ogóle nie lubię, jak naruszają moją strefę osobistą) i nie lubię dotykać innych – zwłaszcza ich skóry. Teraz, jak o tym myślę, to nie wiem, co mnie podkusiło, by zostać fizjoterapeutką. Prawdopodobnie niewiedza.
Gdy kończy się tolerancja, a zaczyna niezrozumienie
I choć te odmienności nie dotyczą żadnej strefy kontrowersyjnej, a jedynie pewnych cech ludzkiego charakteru, to nawet dla tak błahej odmienności zaczynamy zatracać tolerancję. Z tym właśnie przychodzi mierzyć się WWO – czyli Wysoko Wrażliwym Osobom.
Znałeś? Nie znałeś?
A może też jesteś WWO? - przybijam Ci wirtualną piąteczkę!