poniedziałek, 16 marca 2020

Resztkowe muffiny - czyli kuchnia zero waste

Poniższy tekst napisałam kilkanaście dni temu - nie przewidując, jakiego znaczenia nabierze dziś. Biorąc pod uwagę okoliczności, treść posta wydaje się być bardzo na miejscu. Gdy już skończy się koszmar obecnych i nadchodzących dni, sytuacja trochę się uspokoi, a nasze półki w szafkach uginać się będą od marnującego się jedzenia - ten post będzie jak znalazł.

Bardzo nie lubię marnować jedzenia. Boli mnie serce, gdy wyrzucam żywność mając świadomość, że na drugim krańcu świata ktoś właśnie umiera z głodu. Nie wspomnę też o tym, że każdy wyrzucony kęs to również wyrzucony pieniądz, na który każdy z nas musi przecież tak ciężko pracować. Coraz częściej więc zdarza mi się wyszukiwać przepisy, które pozwalają na wykorzystanie nawet tych produktów, które pozornie już nie nadają się do użycia. Bardzo zwiędłe owoce, pomarszczone papryki, o których świat zapomniał czy okruchy po płatkach kukurydzianych - to tylko nieliczne przykłady produktów, które z powodzeniem można jeszcze wykorzystać w kuchni, tworząc smakowite danie.


Ostatnio znalazłam przepis na ciasto "resztkowe" - wykorzystujące pomarszczone, nie pierwszej świeżości owoce.  Wiedząc, że i u mnie takie zalegają, postanowiłam spróbować, czy może z nich powstać coś na kształt smacznego wypieku. Na własnych kubkach smakowych przekonałam się, że tak - i aż szkoda byłoby zachować przepis tylko dla siebie. Zamiast ciasta zrobiłam jednak muffinki i to był strzał w 10-tkę! Częstujcie się więc przepisem i dzielcie z innymi, bo warto:

Przepis na ciasto/muffiny z tego, co masz w domu:
- 2 szklanki mąki (i tu mój patent: 1/3 szklanki mąki zastąpiłam zmielonymi kakaowymi płatkami kukurydzianymi. Kojarzycie: to te pokruszone resztki w opakowaniu, których ja osobiście nie lubię wsypywać do mleka. Zbierałam je więc przez jakiś czas, a później zmieliłam na pył i potraktowałam jako część mąki)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 dojrzały banan
- kilka zwiędłych śliwek (w moim przypadku 1 śliwka i jedna bardzo miękka gruszka)
- 1 jajko
- 100g masła lub oleju
- garść posiekanych orzechów (pominęłam)
- pół szklanki suszonej żurawiny (dałam garść)
- 1,5 łyżeczki przyprawy do piernika (zastąpiłam cynamonem)

Śliwki pokroić w małą kostkę, banana rozdrobnić widelcem. Masło rozpuścić, a po ostudzeniu wymieszać z jajkiem. Mąkę połączyć z sodą i proszkiem, potem wlać masło, na końcu pozostałe dodatki i wymieszać. Przepis wskazuje, by tak przygotowaną masę przelać do wysmarowanej masłem tortownicy i piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez 55 minut. Ja jednak zdecydowałam, że upiekę muffiny zamiast ciasta i to było super posunięcie. Muffiny piekłam 30 minut w temperaturze 180 stopni - miały fantastyczną, chrupiącą "skorupkę" i miękki środek i oczywiście najlepiej smakowały jeszcze ciepłe.


Smacznego!
Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz