poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Nie zostawiaj mnie

"Nie zostawiaj mnie" - usłyszałam pewnego dnia dwa razy, od dwóch różnych osób, w pewnym odstępie czasu, a obie sytuacje łączył wspólny mianownik: miejsce akcji w postaci szpitala. Taaak... szpitale to bez wątpienia niezwykłe miejsca: ich ściany są świadkami cudu narodzin, jak też cierpienia i śmierci.To niechlubni bohaterowie bezdusznych procedur, ale też ucieleśnienie zwykłej, ludzkiej życzliwości - tak potrzebnej zwłaszcza w obliczu choroby.




"Nie zostawiaj mnie" - te słowa wywołały we mnie tyle emocji, a przecież dane mi było spędzić "jedynie" kilka godzin na SOR-ze. Siedząc tam, człowiek zaczyna jeszcze bardziej doceniać to, co ma.

"Nie zostawiaj mnie" - to słowa seniorek rodziny. Odruchowo wypowiedziane z potrzeby serca, w obawie, by nie musiały mierzyć się samotnie ze szpitalną rzeczywistością. Jednej trzeba było pomóc przy formalnościach, druga pragnęła mojego towarzystwa podczas udzielanej pomocy medycznej. Niby tak niewiele - bo tylko moja obecność - a jak wielkie znaczenie dla nich miała.





 "Nie zostawiaj mnie" - te słowa to sposób na ubranie w słowa obaw i lęków. To również sposób, by z godnością okazać swoją słabość i zagubienie. Na nic się zdają lata życiowych doświadczeń w zetknięciu ze współczesną rzeczywistością. Nam - młodym - często trudno odnaleźć się w meandrach losu, a cóż dopiero mówić o ludziach starszych, których umysły nie są już tak świeże, a zmysły tak wyostrzone? Tych kilka słów było dla mnie wtedy jak szklanka zimnej wody na głowę: kurczę, być może kiedyś to ja będę taka nieporadna w świecie przyszłości. Czy wtedy znajdzie się ktoś, kto bez zniecierpliwienia stanie po mojej stronie?


Marta

1 komentarz: