środa, 1 czerwca 2016

Prezent na Dzień Dziecka DIY – szydełkowy miś

Chyba każde dziecko – czy to młodsze, czy starsze, wyrośnięte, (które tylko na potrzeby tego jednego dnia pozwoli się tak nazywać) oczekuje prezentów z okazji swojego święta. I nic w tym dziwnego i złego, dopóki chodzi tylko o świętowanie, a prezenty nie zaczynają przypominać tych chociażby pierwszokomunijnych (które zresztą moim zdaniem są grubą przesadą). Uważam, że w pamięci dziecka znacznie bardziej utkwi wyjątkowy czas spędzony z rodzicami, niż kolejny wątpliwej urody plastikowy prezent, który rozpadnie się po kilku dniach użytkowania. 


Istnieje jeszcze jedna kategoria prezentów: to te zrobione własnoręcznie, w które ktoś włożył mnóstwo pracy i czasu, ale przede wszystkim serca. Taki prezent dostał w tym roku nasz Synek ode mnie. Był to tylko dodatek do głównego prezentu (drewniana piaskownica stanęła kilka dni wcześniej...), ale myślę, że sprawił równie dużo radości.

Nie jestem mistrzem szydełka, a cała maskotka była robiona na oko. Całość wykonania to czysta improwizacja. Tu nie było schematów ani tutoriali - tu był sam spontan i mnóstwo prucia :) Ale to nie jest w tym przypadku najważniejsze. Ważne, że On wie, że miś został zrobiony specjalnie dla niego. I najpiękniejszą nagrodą jest jego odpowiedź na pytanie:

- „Kto dla Ciebie zrobił tego misia?”

- „Mamusia Martusia” :)

 

Serce mięknie. Dla widoku tego uśmiechu na ustach warto było podjąć ten trud. Ponadto nie bez znaczenia okazuje się być aspekt ekonomiczny: takie zabawki DIY są naprawdę dobrym pomysłem, gdy np.domowy budżet jest nadszarpnięty przez niespodziewane wydatki. Nasz miś to koszt praktycznie żaden: brązowa włóczka (bazowa) została kupiona w sh za 50gr (za 2 motki). Zużyłam niecały jeden. Włóczka kremowa to taka tyci-resztka, która zajmowała miejsce w koszu z włóczkami, a żal było wyrzucić. Nos, oczy i buzia są wyszyte zwykłą czarną nitką, a cały miś wypełniony jest owatą, której ścinki zostały kiedyś mężowi po jakimś zleceniu. I tyle: koszt praktycznie żaden, a radość Młodego (i moja satysfakcja!) – bezcenne!


Miś jest malutki – w sam raz do małej rączki i zmieści się nawet do najmniejszego plecaczka. Jeśli tylko jego właściciel sobie tego zażyczy, będzie mógł z nim wędrować właściwie wszędzie. Będzie mógł być jego pocieszycielem w trudnych chwilach, gdy mamy nie będzie obok. Będzie mógł być powiernikiem jego pierwszych chłopięcych sekretów. A co najważniejsze, został zrobiony i podarowany od serca i mam nadzieję, że będzie mu przypominał, że mama zawsze będzie Go kochać nad życie!

Udanego Dnia Dziecka – tym starszym i tym młodszym dzieciom!
Marta

4 komentarze:

  1. Misiaczek-słodziaczek :-)Takie zabawki zostają w pamięci dziecka na zawsze. Naznaczone są miłością, oddaniem i sentymentem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten miś jest śliczny! I podziwiam za wykonanie, ja nie potrafię zrobić nic na szydełku a bardzo chciałabym się nauczyć bo można zrobić na nim piękne rzeczy...zazdroszczę :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabawki zrobione własnoręcznie przez bliskich zostają w pamięci dziecka o wiele dłużej niż te kupione w sklepie. Taki misiek wart jest zapamiętania :) pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.

    OdpowiedzUsuń