niedziela, 19 lipca 2015

Robię swoje

Nie wiem za bardzo, od czego zacząć tego posta: czy od wytłumaczenia tego skrawka, nad którym pracuję do spółki z szydełkiem już od jakiegoś czasu, czy od pogadanki życiowo-lajfstajlowo-motywującej*
 
(*niepotrzebne skreślić).

 


Od jakiegoś czasu zajmuje mnie właśnie ten projekt. Tak właściwie będzie to uzupełnienie poduszki, którą chwaliłam się ostatnio. Efekt - mam nadzieję - pokażę już niedługo, bo motywacji i chęci mi nie brakuje. Wręcz przeciwnie: od czasu urodzenia się Młodego i otrząśnięciu się po porodzie staram się wskoczyć na właściwe sobie tory. Staram się wykorzystać każdą chwilę "na maxa". Zazwyczaj nieprzyjemne obowiązki odkładałam na bliżej nieokreślone "jutro". Teraz kuję żelazo, póki gorące, chwytam byka za rogi i jazda! W tej chwili bliższa jest mi dewiza "Don't think, just act". Nie przeglądam już godzinami internetu w poszukiwaniu inspiracji. Coś mi się spodobało? Super! W najbliższym czasie staram się zrealizować coś podobnego na miarę swoich potrzeb, możliwości i przede wszystkim gustu. Nie szukam ideałów, bo ich po prostu nie ma. Nie podążam ślepo za trendami - te zmieniają się zbyt często. Szukam ponadczasowości i mam sprecyzowane oczekiwania. Nie odkładam wszystkiego na jutro. Trzeba coś zrobić? Zróbmy to dziś, najlepiej teraz. W przeciwnym razie ta myśl w mojej głowie uwiera mnie niemiłosiernie, świdruje mi w głowie i wierci dziurę w brzuchu. Po co odkładać to na jutro, skoro mogę załatwić to już dziś?
 
 
 
 
Nie ma co, mój synek jest moją najlepszą motywacją. Z uporem i zacięciem kontynuuję to, co zaczęłam, w głowie widząc efekt końcowy i wiedząc, że robię to dla syna. Ta myśl daje mi niesamowitego kopniaka. I choć moja robótka w te lipcowe upalne dni (tak, tak, to u nas te 34 stopnie Celsjusza) wygląda idiotycznie i absurdalnie, jakbym co najmniej szykowała się na zimę stulecia - nie przejmują się tym. Robię swoje.
 
 
 Marta

1 komentarz:

  1. Marto gratuluję tak intensywnej motywacji:) pięknie jest taką posiadać:) ..a robótka wcale nie wygląda idiotycznie w te gorące dni - ja też wraz z szydełkiem skończyłam chustę i gdy leżała na moich nogach czułam dość intensywnie jej ciepełko;) ale nic to! Efekt zadowala i o to właśnie chodzi:)
    Wszystkiego Dobrego życzę:)

    OdpowiedzUsuń