Miała być wiosna, a jest tak zimno, że najchętniej nie wychodziłabym z domu, tylko zaszyła się w łóżku na cały dzień. Ehh...ciepły kocyk, w razie potrzeby ukochany termofor i co jeszcze? Obowiązkowo poduszki! Dużo poduszek. Tego u nas nigdy za wiele, a mimo wszystko wieczorami zawsze jest wojna o te najlepsze :) Tzn. najwygodniejsze :) Żeby jednak nie było zbyt monotonnie, często pojawiają się u nas nowe poszewki, najczęściej z odzysku, tzn. za śmieszne pieniądze z SH lub też robione własnoręcznie.
Taka też jest ta poszewka. Źródłem by stary, niemodny już sweter, wyciągnięty z czeluści szafy, który miał zostać oddany na cele dobroczynne. Nie mogłam przejść obok niego obojętnie i wykorzystałąm go na zrobienie nowej poszewki - mam nadzieję, że ludzie potrzebujący mi wybaczą :)
Oczywiście jak to ja, tak mi się spieszyło, żeby zobaczyć efekt końcowy - nie pomyślałam o tym, żeby zrobić zdjęcia półproduktów ani całego procesu produkcji :) Efekt finalny jest taki, jaki jest i w sumie jestem zadowolona, biorąc pod uwagę moje umiejętności krawieckie :)
Pozdrawiam ciepło tego zimnego wiosennego dnia
Marta
Super poducha, ja wciąż szukam takiego starego swetra aby zrobić taką poduchę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńSuper Marta... moje umiejętności krawieckie są jednak takie, że ja bym nic nie uszyła ;-). Podziwiam więc ;-). A nie pruje się toto na brzegach??. Udanego dnia ;-)
OdpowiedzUsuńTeż właśnie się obawiałam, że coś tam się będzie pruło i wszystko szlag trafi, ale sama się zdziwiłam, bo nic się nie dzieje. Wszystko jest podwinięte i zszyte z lewej strony i póki co daje radę. Pewnie wszystko będzie dobrze dopóki mój mąż się za bardzo z nią nie zaprzyjaźni :) Pozdrawiam i ciepłego dnia!
Usuńjaka ładna! uwielbiam takie poduchy właśnie:)))) znakomita jest:)
OdpowiedzUsuńdobrego dnia:*
Dziękuję, Tobie również miłego dnia :)
Usuń