Napiszę to najłagodniej jak tylko potrafię: nie przepadam za plastikiem. Uwodzi mnie beton, pociąga metal, ubóstwiam drewno, nawet papier jest w stanie mnie zadowolić, ale plastik - nie przemawia do mnie. Mam więc w swoich zbiorach doniczki imitujące beton (do zobaczenia tutaj), jedną z prawdziwego betonu (o, taką!), dwie metalowe (których zawartość właśnie dokonała żywota), a teraz do tej jakże "imponującej" kolekcji dołączyła kolejna - stanowiąca mix papieru i drewna.
Powiedzcie: też tak macie, że po pewnym czasie rzeczy Wam się nudzą? Ja tak miałam ze starą osłonką na doniczkę. Nie to, żeby była brzydka. Ot, po prostu już mi się opatrzyła.
A że każde wyjście a zakupy (nawet poprzedzone obietnicą daną samej sobie, że tym razem rzeczywiście kupię to, co mi się podoba i jest dobrej jakości) - kończy się niepowodzeniem, gdy do głosu dochodzi mój wąż w kieszeni i zadaje mi słynne już pytanie: "czy na pewno", postanowiłam tym razem podejść do sprawy inaczej.
Odpuściłam sobie zakupy - bo i tak wiedziałam, że to, co mi się spodoba, będzie stanowczo za drogie - i zwyczajnie zakasałam rękawy. Sama zrobiłam osłonkę na doniczkę, czy też raczej osłonę osłonki. Jeśli miałabym tam włożyć doniczkę, to koniecznie należałoby pamiętać o podstawieniu spodka pod doniczkę, by nadmiar wody miał gdzie spływać i zwyczajnie nie zniweczył efektów naszej pracy.
Do jej wykonania potrzebne mi były:
- sztywny karton
- ostry nożyk
- taśma dwustronna
- brązowa taśma pakowa
- fornir
- linijka
- ołówek/pisak/cokolwiek innego piszącego
- klej na gorąco
Jak to zrobiłam:
Ze sztywnego kartonu wycięłam dwa kółka, które skleiłam ze sobą przy pomocy taśmy dwustronnej. W ten sposób uzyskałam bardzo sztywną i mocną podstawę. Następnie wycięłam karton o kształcie prostokąta (krótszy bok to wysokość osłonki, zaś dłuższy miał długość równą obwodowi osłonki). Prostokąt pozaginałam miejsce przy miejscu, aby był podatny na formowanie wokół okrągłej podstawy, po czym całość skleiłam przy pomocy brązowej taśmy.
Kolejnym krokiem było przygotowanie forniru: pocięłam go na kawałki o wielkości mniej więcej 5cm x 2-3cm, które później partiami przyklejałam do powstałej papierowej formy używając kleju na gorąco. Górną krawędź również wykończyłam przyklejając do niej niedbale podocinane kawałki forniru. Środka osłonki nie wyklejałam, bo po włożeniu do niej starej doniczki, do której jest wielkością idealnie dopasowana - przestaje to być konieczne (pod warunkiem, że "wyrównamy" ich wysokości, czego ja jeszcze nie zrobiłam :D. Poza tym, brązowa taśma wiele wybacza...). I tyle!
Prosta sprawa, ale chyba trochę zagmatwałam... Jeśli coś jest niejasne - pytajcie :)
Prosta sprawa, ale chyba trochę zagmatwałam... Jeśli coś jest niejasne - pytajcie :)
Pozdrawiam Was wiosennie
Marta
Świetna jest, bardzo dużo włożyłaś w nią pracy. Efekt super. Ja też nie przepadam za plastikiem, brr. Jednak cena jest śmieszna i można kupić dowolny kształt doniczki. Ewentualnie można je przemalować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie.
Co racja, to racja. Cena niestety jest praktycznie jedynym kryterium - niestety u mnie też...
UsuńDzięki, że jesteś :)
Taka doniczka bardzo dobrze wpasuje się w każde wnętrze,ale najlepiej widziałabym ją we wnętrzu skandynawskim, ale do wnętrza w stylu boho też by świetnie pasowała. Brawo za pomysł. Iwona J.
OdpowiedzUsuńOj tak, w boho też by się świetnie odnalazła. Chyba tylko do glamour by nie pasowała :)
Usuń