czwartek, 4 października 2018

DOMOWE POTYCZKI #6: ogrzewanie starego domu

Ogrzewanie: czyli temat - rzeka. Ogrzewanie starego domu to już nie rzeka - to cały ocean niewiadomych. 
To temat trudny, niepewny i trochę kontrowersyjny. A ile osób, tyle zdań i weź tu człowieku podejmij dobrą, racjonalną decyzję!
To główny punkt naszych remontowych rozmyślań już od długiego czasu.



Stoimy właśnie przed wyborem sposobu ogrzewania w naszym Starym Domu. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że do ogrzania będziemy mieli nie tylko budynek mieszkalny, ale - jeśli wszystko pójdzie zgodnie z naszymi planami - również mały, przydomowy warsztat. W chwili obecnej powierzchnia domu szacowana jest na około 240m2, ale jeśli doliczyć do tego strych, który w przyszłości również planujemy zaadaptować, oraz powierzchnię warsztatu o wielkości około 100m2, to summa summarum wyjdzie nam jakieś 400m2 do ogrzania. Kosmos!

Oczywiście, że najwygodniejszym rozwiązaniem byłoby ogrzewanie gazem ziemnym - zwłaszcza, że rok temu w naszej miejscowości powstał gazociąg, ale... No właśnie to "ale" burzy wszystko: niestety nasz dom nie jest ocieplony. Jest co prawda zbudowany solidnie, z dwóch warstw cegieł i z przestrzenią powietrzną między nimi - nie zmienia to jednak faktu, że jego parametry cieplne nie są najlepsze. Zrobiliśmy już pierwszy krok i wymieniliśmy dach - zastosowaliśmy również okna dachowe o bardzo dobrych parametrach. Na nic się to jednak nie zda, jeżeli pod dachem nie znajdzie się gruba warstwa wełny. To jest następny krok, który jest niezbędny, by poddasze (i cały dom) nie nagrzewało się zbytnio w upalne dni i nie wychładzało w czasie dni zimnych. Na wymianę czekają również okna oraz drzwi zewnętrzne. W przyszłości również ściany doczekają się termomodernizacji i nowej elewacji - ale do tego czasu jakoś trzeba będzie udźwignąć finansowy ciężar ogrzewania tak dużego metrażu. Naturalną koleją rzeczy było więc dla nas odrzucenie opcji "gazowej". Doszliśmy do wniosku, że jesteśmy jeszcze młodzi i mamy wystarczająco dużo sił, by zmierzyć się z innym sposobem ogrzewania domu - na początek bardziej ekonomicznym.

Pierwsza alternatywa: piec z podajnikiem na pellet. Niestety: poza horrendalnymi cenami kotłów o odpowiedniej mocy, dużym kosztem byłby również opał. Różne hurtownie szacowały jego koszt podobnie: kwoty rzędu 10-12 tysięcy złotych rocznie były dla nas jednak nie do przyjęcia. No nie stać nas, po prostu. Tak naprawdę nie lepiej wychodziło z ekogroszkiem. Ponadto nasza sytuacja jest specyficzna: nie od razu będziemy użytkować całą powierzchnię domu - prace będą postępować etapami, więc i powierzchnia ogrzewana będzie się zmieniać. Ponadto zdarza się, że mamy dostęp do partii stosunkowo taniego drewna - aż żal by było z tego nie skorzystać. W takim przypadku piec z podajnikiem nie wchodzi w rachubę. Co jednak zrobić z mocą pieca: jaką wybrać, by była odpowiednia w różnych sytuacjach (mniejsza/większa powierzchnia do ogrzania, wyższe/niższe temperatury na zewnątrz)? Rozwiązanie wydaje się być proste i wiarę racjonalne: ano wymyśliliśmy sobie bufor ciepła - czyli duży zbiornik z wodą, który będzie akumulował ciepło, które my będziemy je wykorzystywać wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba. Teraz pozostaje nam tylko dopasować odpowiedni piec. Przemknął nam przez myśl piec na zgazowujący drewno, ale jednak jego stałopalność pozostawiała wiele do życzenia. Ostatecznie jest więc duże prawdopodobieństwo, że historia zakończy się na piecu dolnego spalania na węgiel i drewno (V klasy, rzecz jasna) i buforze/buforach, które zapobiegną "kiszeniu" opału w kotle. Przeczytaliśmy naprawdę dużo artykułów i przyswoiliśmy wiele wartościowych treści, które trzeba było wyłuskać - niczym ziarna od plew - spośród zalewu informacji. Nieocenionym źródłem wiedzy okazał się dla mnie portal czysteogrzewanie.pl, - i nie jest to reklama. To właśnie tam przeczytałam o wielu aspektach dotyczących ogrzewania domu, o których wcześniej nie miałam bladego pojęcia. Z czystym sumieniem mogę polecić :)



W czerwcu (chyba to był czerwiec... nie jestem pewna, bo ten czas tak leci...) kupiliśmy na OLX kominek - kozę, który docelowo miałby stanąć w salonie. Dziś jednak zastanawiam się, czy nie byliśmy trochę nadgorliwi. Zważywszy na to, że chcielibyśmy skorzystać z funduszy unijnych w ramach programu "Czyste powietrze", który właśnie się pojawił, ten kominek to raczej balast aniżeli zaleta. Najwyżej postawię sobie w nim świeczki - dla ozdoby i stworzenia klimatu :D Znając życie pewnie jednak program z jakiegoś powodu nas nie obejmie, więc może jednak ten kominek to wcale nie taka głupia sprawa... Czas pokaże. Nie ukrywam, że w naszym przypadku najbardziej odpowiadałoby nam dofinansowanie na termomodernizację: budynek jest duży, więc i powierzchni, przez którą ucieka ciepło, jest naprawdę sporo. A jak wiadomo: dobre ocieplenie daje naprawdę wymierne rezultaty. 

Pompę ciepła odrzuciliśmy ze względu na kiepską termoizolację naszego domu. Pompa ciepła -  zmuszona do pracy w tak niekorzystnych warunkach działałaby w sposób bardzo mało ekonomiczny - a niestety póki co jesteśmy zmuszeni odłożyć tę inwestycję w czasie, bo ocieplenie naszego dużego domu wiąże się z ogromnymi kosztami.

Dziś więc jesteśmy nastawieni na zakup kotła dolnego spalania na paliwa stałe, w połączeniu z buforem ciepła - ale czy pozostaniemy przy tym rozwiązaniu, tego jeszcze nie wiemy. Czas zweryfikuje nasze zamiary.
A Wy? Jak sobie radzicie z ogrzewaniem Waszych domów: nowych i starych - zdradźcie mi! Każda rada jest na wagę złota!
Marta

5 komentarzy:

  1. Dzień Dobry
    My wraz z małżonką wybraliśmy kominek na pellet z rozprowadzeniem powietrza. Domek 100 m2 można powiedzieć na wsi letniskowy. sprawdza się idealnie
    ps. ciężko dostać obecnie taki kominek na rynku my znaleźliśmy na biopellet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za podpowiedź :) A my wciąż się zastanawiamy...

      Usuń
  2. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń