czwartek, 24 marca 2016

Wesołych Świąt!

Już za chwilę Święta. I jak to zwykle bywa, teraz dajemy z siebie wszystko, czasem gonimy resztką sił, by ten świąteczny czas był wyjątkowy. Ja jednak uważam, że przedświąteczne porządki, wielkie gotowanie i cała gonitwa nie są najważniejsze. Najważniejszy jest czas, który spędzimy z najbliższymi - dajmy sobie na to szansę.


Tego z całego serca Wam życzę: chwili oddechu i cudownych, rodzinnych Świąt Wielkiej Nocy :)

Marta

wtorek, 22 marca 2016

Na szybko, na słodko, na każdą okazję - szwedzkie ciasto waniliowe

Uwierzycie, że to ostatni kawałeczek ciasta, którego upiekłam w ostatnim czasie chyba ze trzy razy, a który udało mi się uratować przed zagładą? A i tak musiałam bronić go jak lwica, by móc zrobić mu zdjęcie... Musicie uwierzyć mi na słowo: ciacho jest bajecznie proste w wykonaniu i bajecznie pyszne! Może stanowić świetną alternatywę dla bab i mazurków wielkanocnych - jeśli nie macie czasu lub ochoty ich piec. Może też stanowić wyjście awaryjne, gdy zapowiedzą się nieoczekiwani goście, na których obecność nie liczyliście. A może być zwyczajnym ciastem do kawy na niedzielę po świętach, gdy już rarytasów będziecie mieli po dziurki w nosie, ale jednak ochota na coś słodkiego się pojawi :)


Ciasto jest naprawdę świetne - szybkie, pyszne i nie wymaga wymyślnych składników. Najpewniej większość produktów macie zazwyczaj "na stanie". Przepis jak zwykle z bloga Moje Wypieki



Składniki na ciasto:
- 3 jajka
- 180 g drobnego cukru do wypieków (dawałam 160g - w zupełności wystarczyło)
- 130 g mąki pszennej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 100 ml wrzącej wody

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, przesiać, odłożyć.
W misie miksera ubić jajka (w całości) z cukrem na jasną, puszystą masę. Jajka powinny nawet potroić swoją objętość. Mąkę z proszkiem dodać do masy jajecznej, wymieszać delikatnie szpatułką. Dodać wrzącą wodę, delikatnie wymieszać.
Formę o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia (samo dno). Masę przelać do formy, wyrównać.
Piec w temperaturze 175ºC przez około 40 minut, do tzw. suchego patyczka. Ciasto wystudzić w lekko uchylonym piekarniku. Następnie wyjąć na blat, wystudzić. Przekroić w poprzek na 2 części.

Sos waniliowy:
- 125 g masła
- 4 łyżki cukru z wanilią (dałam 4 łyżki normalnego cukru i ziarenka wydrążone z 1 laski wanilii)
- 100 ml mleka

Wszystkie składniki na sos zagotować w garnuszku. Gotować około 10 minut (lub minimalnie dłużej) do lekkiego zgęstnienia sosu. Sos schłodzić w lodówce, by zgęstniał bardziej.
Dolną część ciasta położyć na paterze, wylać na nią sos. Przykryć drugą częścią. Oprószyć pudrem.
Ciasto można podawać z bitą śmietaną, owocami lub lodami.

Smacznego :)
Marta

sobota, 19 marca 2016

Wielkanoc tuż, tuż...

Za tydzień o tej porze pokarmy będą już poświęcone, wyprasowane ubrania będą czekać na rezurekcję, a dzieci zaczną powoli wypatrywać zajączka. Nam wyjątkowo daleko w tym roku do radosnego oczekiwania na najważniejsze święta w roku - ciągnące się w nieskończoność choroby skutecznie zniechęcają też do jakiejkolwiek aktywności związanej z dekorowaniem domu. Zresztą ja zawsze mówię, że do świąt Wielkanocnych jakoś nie mam serca - mimo, że to najważniejsze święta w kościele katolickim, to jednak Boże Narodzenie zdecydowanie lepiej mnie nastraja. Mimo, że to zima, śniegi, mrozy i ciemności, to jednak zdecydowanie wygrywają w rankingu świąt. 


Bardziej z poczucia obowiązku i wyrzutów sumienia postanowiłam dosłownie symbolicznie pokazać, że i u nas zając jest mile widziany. Jak co roku od kilku lat, wartę pełnią dwa drewniane zające (sama zrobiłam, własnymi rękami :D), a w szklanym słoju wymoszczonym "kołderką" z mchu (z ogrodu), leżakują jajka (też kilkuletnie, ale w coraz gorszym stanie. Farba plakatowa nie jest jednak zbyt trwała...). Zdecydowanie najpiękniejszą dekoracją jest jednak słoneczko, które coraz częściej zagląda w nasze okna i sprawia, że świat od razu staje się piękniejszy... 


Na tydzień przed świętami chciałam Wam więc życzyć zdrowia i spokoju ducha... - mogą się przydać w tej przedświątecznej gonitwie. Spokój... Tylko spokój nas uratuje... :)

Pozdrawiam
Marta

sobota, 12 marca 2016

Na słodki weekend - szarlotka na kruchym cieście

W ten sobotni wieczór podrzucam Wam przepis na jutrzejsze ciasto do kawy. Klimaty trochę jesienne (czy tylko mnie ciasta z jabłkami kojarzą się z tą właśnie porą roku?). Dla tych, którym potrzeba jeszcze kropki nad "i", polecam gałkę lodów waniliowych. My poprzestaliśmy na bitej śmietanie, bo najbliższy sklep jeszcze nie rozpoczął sezonu letniego :)


Przepis jak zwykle pochodzi z bloga "Moje Wypieki", jednak przed przystąpieniem do pieczenia radzę zapoznać się z komentarzami - znajdziecie tam wiele cennych wskazówek (uwierzcie mi, warto im poświęcić chwilę...)



Ciasto kruche:
- 300 g mąki pszennej
- 200 g masła, zimnego
- 100 g cukru pudru
- 1 jajko
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- szczypta soli
Wszystkie składniki na kruchy spód wyrobić (w malakserze lub ręcznie - siekając nożem masło i dodając pozostałe składniki, zagnieść), do momentu kiedy ciasto uformuje kulę. Przełożyć do naczynia. Przykryć folią, schłodzić w lodówce przez 30 - 60 minut.
Nadzienie jabłkowe:
- 1,2 kg jabłek, jędrnych i twardych
- sok z 1 cytryny
- 1/3 szklanki cukru
- 2 łyżki wody
- 20 g masła
- 2 łyżeczki pasty z wanilii lub 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii lub ziarenka z 1 laski wanilii (można dodać więcej)
- 2 łyżki skrobii ziemniaczanej
Wycisnąć sok z cytryny, przelać do większego naczynia. Jabłka obrać, usunąć gniazda nasienne, pokroić na ósemki. Kawałki jabłek przekładać do naczynia z sokiem z cytryny, wymieszać.

Na patelnię wysypać cukier, zalać wodą, wymieszać. Podgrzewać (nie mieszając; można jedynie poruszać rękojeścią patelni) do momentu aż cukier się skarmelizuje i nabierze koloru złotobursztynowego. Dodać masło, wymieszać do połączenia (to jest ten moment, który przysporzył mi najwięcej problemów: najpierw cukier nie chciał się karmelizować - ruszył dopiero gdy "dostał" trochę więcej wody. Później - po dodaniu jabłek - cały cukier mi się zbrylił. Poczekałam jednak, aż grudka rozpuści się w soku z jabłek i cytryny i to było jedyne słuszne rozwiązanie).
Do sosu karmelowego wsypać pokrojone w ósemki jabłka, wanilię, smażyć przez chwilę, mieszając, aż część jabłek zacznie się lekko rozpadać (większość powinna jednak pozostać w kawałkach). Skrobię ziemniaczaną rozpuścić w kilku łyżkach wody, dodać do jabłek, wymieszać, zdjąć z palnika. Wystudzić.
Ponadto:
1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka, do posmarowania
Wykonanie
Formę do tarty o średnicy 24 lub 25 cm wysmarować masłem i oprószyć mąką pszenną, nadmiar mąki strzepać.
Schłodzone ciasto wyjąć z lodówki i podzielić na 2 części, jedna większa od drugiej (mniej więcej 60% i 40%). Większą część rozwałkować na wymiar formy, wyłożyć nim jej dno i boki, dociskając. Na ciasto wyłożyć nadzienie jabłkowe, wyrównać. Mniejszą część ciasta również rozwałkować, nożem wyciąć paski i ułożyć w kratkę na tarcie, skleić z ciastem wyłożonym na boki. Kratkę posmarować roztrzepanym jajkiem.
Piec w temperaturze 190 stopni C przez około 45 - 50 minut. Wyjąć, wystudzić.

Smacznego
Marta 

niedziela, 6 marca 2016

Magiczne słowa: proszę, dziękuję, przepraszam i LOFT...

Rodzice zawsze mi mówili, że istnieją trzy magiczne słowa, które powinny na stałe wejść do mojego słownika i życia: to proszę, dziękuję i przepraszam. Tak też się stało i słowa te faktycznie działają w magiczny sposób: zmiękczają twarde i niedostępne serca ludzkie i otwierają niejedne drzwi. Ostatnio jednak dołączyło do nich inne, które również ma nadnaturalne zdolności. To słowo to LOFT. 


Określenia "przemysłowy" i "industrialny" na różnych portalach aukcyjnych wiążą się ze słowem "loft", a to powoduje, że cena w magiczny sposób szybuje w górę. Przykłady można mnożyć - czy to lampy, czy meble, czy inne akcesoria - wystarczy napisać, że to przedmiot designerski i loftowy, a możemy mieć pewność, że cena osiągnie kosmiczny pułap, a mimo wygórowanej kwoty towar zniknie jak świeże bułeczki. Niech przykładem będzie stara lampa warsztatowa. Zamiast zapłacić za nią jakieś 50zł, sprzedający życzy sobie np. 250zł tylko dlatego, że to "unikatowy egzemplarz, świetnie pasujący do wnętrz w stylu LOFT". Czary jakieś, czy co? Jako, że bardzo podobają mi się elementy industrialne we wnętrzach, swego czasu często przeglądałam takie ogłoszenia - głównie w poszukiwaniu inspiracji. Jakiś czas temu jednak zaprzestałam, bo przestało to mieć sens. Używane i często zniszczone przedmioty osiągały czasem dużo wyższe ceny niż produkty nowe, ale stylizowane - tylko dlatego, że były to oryginalne przedmioty sprzed lat, niejednokrotnie bardzo zdewastowane i niewarte tych pieniędzy. 
Mnie marzyła się "surowa" lampa do naszego pokoju, która wisiałaby nad stolikiem kawowym (stara lampa musi zostać zmieniona, bo osoba wstająca z narożnika uderza w nią głową). Wymyśliłam sobie lampy - żarówki, ale potrzebowałam czegoś, co "podkręciłoby" aranżację. I znalazłam... stare karabińczyki BUDOWLANE. 


Całe szczęście pan, który je sprzedawał, nie wpadł na to, że są świetnym elementem loftowym, bo zamiast 24zł (z przesyłką!) zapłaciłabym jakieś 240zł ;P 
Lampa się robi, idzie mi to opornie i powoli, ale do przodu. Karabińczyki czekają na swój debiut, a ja już nie mogę się doczekać efektu końcowego!

Pozdrawiam
Marta