sobota, 2 grudnia 2017

Stroik adwentowy 2017

Obudziłam się dzisiaj rano. I mówiąc "obudziłam" nie miałam na myśli zakończenia snu i rozpoczęcia kolejnego dnia. Nie. Ja miałam na myśli to, że dopiero dziś rano uzmysłowiłam sobie, że to już jutro: już jutro jest pierwsza niedziela adwentu, a ja nie jestem na nią przygotowana. Już od tygodnia trąbię synowi, że zbliżają się święta, będziemy chodzić na roraty, będziemy niedługo piec pierniki, dekorować i czekać na nadejście Dzieciątka, ale o tak oczywistym symbolu adwentu jak wieniec adwentowy - wstyd się przyznać - zapomniałam. 


W związku z tym jeszcze dziś rano nie miałam wizji tegoż stroika. Pewnym było, że muszą się w nim znaleźć sztuczne świece - a to ze względów bezpieczeństwa. Klocek drewna, który w ubiegłych latach pełnił rolę podstawy w naszym stroik adwentowym też już mi się trochę przejadł. Potrzebowałam czegoś nowego, niesztampowego, jakiegoś tchnienia świeżości - oczywiście przy ograniczonym budżecie! Śniadanie upłynęło mi więc na obmyślaniu strategii. Bo wiecie, to nie takie proste wyrwać na zakupy 3-latka, który zaczyna mieć swoją wizję świata. 
W mojej głowie narodził się bowiem pomysł, by w poszukiwaniu inspiracji wybrać się do bric-a-brac (zerknijcie koniecznie!), a niestety mój syn na komendę "jedziemy na zakupy" zaczyna reagować alergicznie. Trzeba było więc odpowiednio to rozegrać...
Roztoczyłam przed nim sielankową wizję zakupów, podczas których zaopatrujemy się w świąteczne drobiazgi, którymi później będziemy dekorować nasze cztery kąty. Udało się, połknął haczyk. Uff...


Bric-a-brac to nowe miejsce na mapie Opola, jakiego mi dotąd bardzo brakowało. W ofercie znajdziemy meble, bibeloty, narzędzia, książki i inne różności. Mnie przyciągnęła oferta stricte świąteczna (a musicie wiedzieć, że dzięki ich fan-page'owi jestem wciąż na bieżąco) - poszukiwanie adwentowych inspiracji to był dobry argument, by poznać się z tym miejscem. Jakież było moje zaskoczenie, gdy po przestąpieniu progu okazało się, że wita mnie świat ciepła, przytulności i rodzinnej atmosfery. Aż chciało się tam być!
I może pomińmy milczeniem fakt, że gdy pełna emocji chłonęłam magiczną atmosferę tego miejsca stworzoną przez właścicieli, mój syn szybko i skutecznie sprowadził mnie na ziemię słowami: "Mamo, siku" :D

Naszym łupem tego dnia zostały bombki i bombeczki, świeczki i wiklinowy koszyk. Ten ostatni wraz z małymi czarnymi bombkami to elementy, które postanowiłam wykorzystać do zrobienia stroika adwentowego: 

Kosz wypełniłam kamieniami, a na nich ułożyłam swoistą konstrukcję z tektury, która stanowi miejsce wetknięcia "świeczek". Między świeczki wkleiłam gąbkę florystyczną, w którą powtykałam drobne gałązki igliwia. Stroik udekorowałam pięknymi czarnymi bombkami (szklanymi! żaden tam plastik :D) i gwiazdkami, które robiliśmy niedawno razem z moim trzylatkiem właśnie z myślą o świątecznych dekoracjach. Z całością świetnie komponuje się bawełniana wstążka. 


Na resztę zakupionych rzeczy też mam już wizję i cieszy mnie to, że udało się je kupić w naprawdę okazyjnych cenach. Podaję cenę moich zakupów, byście sami mogli się przekonać, jak ciekawe produkty (w atrakcyjnych cenach) tam znajdziecie:

- kosz wiklinowy: 4 zł.
- małe czarne bombki (zestaw 20szt. w pudełeczku): 4 zł
- srebrne bombki o średnicy 70mm (4 sztuki w pudełku): 6zł
- białe bombki o średnicy 70mm (4 sztuki w pudełku): 6zł (przy czym należy dodać, że wszystkie bombki są z prawdziwego szkła - i mimo, że są mniej trwałe i bardzo kruche, to jednak dają poczucie swoistego "luksusu" obcowania ze szkłem, a nie plastikiem)
- zestaw 12 cieniutkich, długich świec - 2zł

Jeśli więc wziąć pod uwagę tylko to, co faktycznie było mi potrzebne do stworzenia stroika adwentowego - to jego koszt wyniósł jakieś 10zł. I pomińmy milczeniem fakt, że wracając do domu dostałam mandat :D

Udanych przygotowań do pierwszej niedzieli adwentu Wam życzę :)
Marta

4 komentarze: