wtorek, 24 maja 2016

Historia pewnej pasji

„Dawno temu, gdy internet nie był jeszcze tak rozpowszechniony, a Pinterest nawet nie istniał, mała Martusia spędzała długie godziny na wszelkiej maści pracach ręcznych. Potrafiła się zamknąć w swoim pokoju na długie godziny, by tworzyć swoje dzieło. Nie ograniczała się przy tym do jednej techniki – wprost przeciwnie: jednego dnia wyklejała obrazek kolorowymi papierami, a drugiego haftowała… Co rusz jej ręce tworzyły coś nowego, a palce coraz sprawniej posługiwały się różnoraką materią… Te czasy minęły, ale zamiłowanie do prac ręcznych w Marcie pozostało. Z tą różnicą, że Martusia dorosła i zmieniła się w Martę, a rzeczy, które tworzy, zmieniły gabaryty :)”


To króciutkie opowiadanie to historia mojego zamiłowania do wszelkiego handmade’u. Trzeba jednak dodać, że w latach 90-tych poszukiwanie inspiracji i pomysłów wcale nie było tak proste jak dziś. Mnie na ratunek przychodziły książki. Tego typu pozycje w moim księgozbiorze cieszyły mnie najbardziej – stanowiły swoisty internet mojego dzieciństwa :)



Nigdy się nie nudziłam. Zresztą zawsze brzmiały mi uszach słowa mojej mamy: „Mądrym ludziom się nigdy nie nudzi”. Starałam się więc zapobiegać nudzie. Gdy tylko pojawiała się na horyzoncie wizja bezproduktywnego spędzania czasu, od razu sięgałam po którąś z książek w poszukiwaniu pomysłu na kreatywne jego wykorzystanie. Spędziłam przy nich naprawdę długie godziny i stanowią dla mnie wspaniałą pamiątkę mojego dzieciństwa.



Nauczyły mnie również dokładności, staranności, precyzji (bo chciałam, żeby moje prace były nie mniej ładne, niż te na zdjęciach) i konsekwencji w dążeniu do celu, ale też uruchamiały wyobraźnię (gdy trzeba było znaleźć zastępczy produkt dla rzeczy, której akurat nie miałam, a była potrzebna do skończenia robótki). Tak, mogę powiedzieć z całą stanowczością, że te książki przyczyniły się do rozwoju mojej pasji i pobudziły moją wyobraźnię. W szarej rzeczywistości lat 90-tych sprawiły, że moje dzieciństwo było naprawdę kolorowe i pełne radości.


Nie chciałabym niczego narzucać mojemu dziecku, jednak marzę o tym, by rozbudzić w nim jakąś pasję. By nie stał się dzieciakiem gapiącym się ciągle w monitor i spędzającym swój wolny czas na portalach społecznościowych. By wyrósł na człowieka, który ma swoje zainteresowania, głęboko zakorzenione w jego umyśle. By równie miło wspominał swoje dzieciństwo jak ja. Za kilka(naście) lat zobaczymy, czy mi się udało :)

Marta

3 komentarze:

  1. Zawsze ciekawią mnie osoby, które wpadły do mnie z komentarzem, więc jestem. Czytam ten tekst i on jest też o mnie. Zawsze coś dłubałam. Wyszywałam, dziergałam, troszkę szyłam.Powiedzenie o nudzie znam od mojej wychowawczyni z liceum i naprawdę się z nim zgadzam. Jeśli się troszkę nudzę to dlatego, że chcę poleniuchować i odpocząć. Pokazywać się na blogu jest trudno i odważyłam się na to po paru latach. Piszę szczerze i nie mam się przecież czego wstydzić.Sama także chętnie poznałabym bliżej nieśmiałe blogerki. Pozdrawiam serdecznie Gosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Marta - piękne zdjęcia. Chaberki moja miłość. Zawsze zatrzymuje samochód by zebrać bukiet. A moja historia i tytuły na półkach podobne. Serdecznie Cię pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marta - piękne zdjęcia. Chaberki moja miłość. Zawsze zatrzymuje samochód by zebrać bukiet. A moja historia i tytuły na półkach podobne. Serdecznie Cię pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń