wtorek, 12 sierpnia 2014

Czas

Czas... Ma to do siebie, że nieuchronnie płynie - czy tego chcemy, czy nie. Dzisiaj rano, odprowadzając męża do pracy, zdałam sobie sprawę, że poranki zaczynają być rześkie i zaczynam już powoli czuć jesienne klimaty. W mojej głowie pojawiły się wspomnienia z czasów, gdy chodziłam jeszcze do szkoły. Wtedy to - gdy nadchodził wrzesień - poranki stawały się chłodniejsze, przydawał się już jakiś sweter, mimo, że popołudnia często bywały jeszcze wręcz upalne. Dzisiejsze słońce też już nie jest takie, jakie jeszcze dwa tygodnie temu
 

 
Dziś w kalendarzu data 12 sierpnia, a ja mam wrażenie, że to już powoli jesień. Żniwa już za nami, na stole zaczynają królować produkty kojarzące mi się z jesienią (jabłka, śliwki...), temperatura spada, powoli zaczynają się przygotowania do szkoły, stacje telewizyjne zaczynają zapowiadać swoje jesienne ramówki...  Tylko się zastanawiam, jak to jest: zimą każdy czeka na nadejście wiosny i lata i odlicza dni do ich rozpoczęcia, ale w drugą stronę to już nie działa - wraz z nadejściem jesieni wyraźnie odczuwa się upływ czasu i żal za chwilami, które już nie powrócą... Ehh, coś mnie dzisiaj na nostalgię wzięło. Póki co cieszmy się więc latem, które mimo wszystko wciąż jeszcze trwa :)
 
Pozdrawiam ciepło i letnio
Marta
 

2 komentarze:

  1. NIE!!! NIE!!!! NIE!!! Marta musi być jeszcze lato...musi...nie lubię jesiennej szarówki...ale wszystko co napisałaś to prawda...mam takie same wspomnienia i kiedy kończy się lato ja z utęsknieniem wyczekuję wiosny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesiennej szarówki też nie lubię... Chociaż nie - mała poprawka - w sumie to nawet lubię, jak jestem w ciepłym, przytulnym domu, a na zewnętrz plucha. Ale przecież jest jeszcze coś takiego jak piękna, polska złota jesień. Zima też ma swoje uroki. A później znów wiosna, za którą wszyscy tęsknią... Tak generalnie to ja w sumie lubię wszystkie pory roku, każda ma w sobie jakiś urok, tylko chyba wraz z nadejściem jesieni robię się bardziej sentymentalna :)

    OdpowiedzUsuń